Sens powyższego tekstu jest tak na prawdę bardzo czytelny: "nikt nie może powiedzieć: 'Jezus jest Panem!', chyba że za sprawą ducha świętego". A więc ktokolwiek przyznaje się do wiary w Syna Bożego, daje tym samym świadectwo, że działa w nim duch Boży. To przekonanie, które ma o zbawieniu w Chrystusie, jest wynikiem działania wiary, która jest przecież owocem ducha (Gal. 5:22,23). Częstokroć jednak odrzucamy taki prosty wniosek. Przyjmujemy postawę wzniosłego chrześcijańskiego faryzeizmu i wskazujemy nas samych i nasze własne środowisko religijne jako jedynie obdarzone prawdziwym depozytem wiary. Bóg interesuje się tylko nami, a reszta jest nieistotna.
Powodem, dla którego wielu szczerych chrześcijan przyjmuje taką tendencję do wyłączania innych, jest utożsamianie wiary z zespołem doktryn. Kto je zna i uznaje, ten ma prawdziwą wiarę. Takie podejście jest jednak prawdziwe jedynie w bardzo ograniczonym zakresie. Jest tylko jedna doktryna, która jest niezbędnym składnikiem Bożej wiary, tj. przekonanie o zbawieniu w Chrystusie. "Wierz w Pana Jezusa, a zostaniesz wybawiony" (Dzieje 4:12, 16:31). Wskazuje na to także badany tekst 1 Kor. 12:3. Osoba, która wyznaje zbawienie w Chrystusie, przyjęła wiarę pochodzącą ze słuchania Ewangelii, a więc została poddana działaniu Bożego ducha (Rzym. 10:17).
Nie wydaje się, żebyśmy na podstawie zapytania naszego brata o poglądy mieli podstawy do sądzenia, czy jego wiara jest od Boga czy nie. Duch Boży nakazuje daleko idący umiar w ocenie zrozumienia nauki Biblijnej, swojego własnego, a daleko bardziej zrozumienia innych osób. Sam apostoł Paweł mówi, że 'widzi w mglistym zarysie' i 'zna częściowo' (1 Kor. 13:12 NW). W 1 Kor. 8:2 ten sam apostoł pisze, że "Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy" (BT). Jeśli Paweł widział w mglistym zarysie, trudno nawet opisać, w jakim zarysie możemy widzieć my. A jeśli tak jest, to z jaką precyzją możemy powiedzieć, że wiara w tą czy tamtą doktrynę eliminuje mojego brata z kręgu zainteresowania Pana Boga? Jeśli mój brat uważa, że Nowe Przymierze jeszcze nie obowiązuje, czy on jeszcze ma tę "właściwą" wiarę, czy już nie? A co, jeśli różnimy się w zrozumieniu 1 Kor. 12:3? Jeśli chcielibyśmy sądzić innych według stanu ich zrozumienia Pisma, samo ustalenie kryteriów takiego sądu dalece przerosłoby nasze możliwości.
Podejmowanie takich sądów może być jedynie arbitralne, i nie tylko dlatego, że ja sam widzę nieostro, ale także dlatego, że nie siedzę w czyimś sercu ani umyśle. Jego poglądy mogę znać jedynie z jakimś stopniem precyzji, a szczegóły jego relacji z Bogiem są dla mnie niedostępne. Pamiętając o tym, łatwo zrozumieć, dlaczego nasz Pan stanowczo odradza osądzanie drugiego człowieka. "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą" (Mt. 7:1,2 BT). Nie zostaliśmy powołani do sądzenia innych, również w zakresie prawdziwości ich wiary lub powołania. Jeśli ja odsądzam kogoś od wiary, obym sam też na podstawie swoich własnych kryteriów nie był od wiary odsądzony przez Pana - ten sąd miałby znacznie trudniejsze konsekwencje niż mój sąd wydany na brata.
Nie popełnimy w tej sprawie błędu, jeśli będziemy pamiętać o dwóch rzeczach. Przede wszystkim, wybór Boży nie zależy od tego, ile kto wie i jak rozumie, ponieważ "nie zależy to od chcącego ani od biegnącego, lecz od Boga, który okazuje miłosierdzie" (zobacz komentarz do Rzym. 9:6-16 oraz Mt. 22:1-14). Mogę znać każdy wers w Biblii, a Bóg wybierze do członkostwa w Kościele mojego sąsiada-ateistę. Wybrany został apostoł Paweł, który był znawcą Zakonu, ale wybrany został także Piotr, który był prostym rybakiem. Co więcej, Piotr w jednej chwili wyznawał, że Jezus jest Mesjaszem, a za moment przekonywał go, że jego ofiara na pewno nie dojdzie do skutku (Mt. 16:16,22). Mimo to, nawet nie rozumiawszy tak podstawowej sprawy, Piotr pozostawał cały czas w stanie wyboru (Jn. 15:16).
Dla wybranych, którzy zostali przez Boga obdarzeni nie tylko wiarą, ale także poświęceni w śmierć z Chrystusem (Rzym. 6:3-5), niezwykle ważne jest również zrozumienie faktu, że wiara to nie tyle znajomość prawdy, co dążenie do prawdy. Jezus mówi w modlitwie do Ojca "To zaś wieczne życie, aby poznawali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i którego wysłałeś, Jezusa Pomazańca" (Jn. 17:3 GP). Szczególnie warty podkreślenia jest w tym miejscu fakt, że czasownik ginosko - poznać, jest tutaj użyty w czasie teraźniejszym niedokonanym. A więc nie chodzi o poznanie, ale o poznawanie. Postawa wiary to postawa dążenia do prawdy, aktywnego uczenia się Słowa Bożego i gotowości do zmian, zarówno w swoim życiu, jak i w swoich poglądach (por. Flp. 1:9-11; Kol. 1:9-12, 3:10).
Mój brat z innego kościoła może wiedzieć mniej niż ja na temat Biblii i jej nauk, ale jego gorliwość w dowiadywaniu się o te rzeczy może być znacznie większa od mojej. Nasz Pan uczy tymczasem, że zakopanie w ziemi choćby większego majątku nie będzie w oczach Boga przyjęte tak, jak aktywna postawa w jego pomnażaniu (Mt. 25:14-30). Dbajmy więc o to pomnażanie, nie zajmując się oceną plonów sąsiada, ale dbając o swoje własne, "bo w stosownej porze będziemy żąć, jeśli się nie znurzymy" (Gal. 6:9 NW).