Bardzo kontrowersyjny tekst Biblijny tłumaczony na skrajnie różne sposoby, często wykorzystywany jako jeden z koronnych argumentów na to, że Jezus jest równy Bogu jako część Trójcy. Istniał w końcu "w naturze Bożej" i był "na równi z Bogiem", co wydaje się nie pozostawiać przeciwnikom doktryny o trójjedynym Bogu żadnego pola do dyskusji. Dlaczego jednak należy mieć wątpliwości co do takiej wykładni i jaka jest faktyczna intencja tego tekstu?
Rzetelne tłumaczenie, a także rzetelna egzegeza, muszą spełnić pewne warunki, aby mogły zostać w ten sposób określone. Dotyczy to przede wszystkim zgodności językowej z oryginałem, ale także zgodności z kontekstem, bliższym i dalszym. Warto więc bliżej przyjrzeć się nie tylko warstwie językowej tego tekstu, ale również jego wymowie i kontekstowi Biblijnemu.
"W naturze Bożej"
Warto na początek przyjrzeć się "naturze Bożej", w której istniał Chrystus. Słowo "natura" zawiera w sobie myśl o rodzaju bytu, substancji czy esencji, a więc dotyka bezpośrednio problematyki ontologicznej. W tekście oryginału znajdujemy tutaj morfe, które oznacza kształt, formę, wygląd zewnętrzny. Nawet katolicka Biblia Tysiąclecia mówi w tym miejscu o "postaci Bożej", a nie "naturze Bożej", co znacząco zmienia znaczenie całego wyrażenia. "Postać Boża" odnosi się bowiem do zewnętrznej formy, "natura Boża" natomiast dotyczy rodzaju bytu. Co ciekawe, morfe występuje także w kolejnym wersecie, gdzie jest mowa o "naturze sługi". Oczywistym jest, że nie ma tutaj mowy o rodzaju bytu - niewolnik jest tak samo człowiekiem jak i jego pan, inne są natomiast zewnętrzne okoliczności ich egzystowania, zewnętrzna forma. Podobnie w trzecim (i ostatnim) przypadku wystąpienia tego słowa w Nowym Testamencie, morfe odnosi się do zewnętrznego kształtu, postaci: "Potem ukazał się [Chrystus] w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli do wsi" (Mk. 16:12 BP). Tym razem jednak tłumacze Biblii Poznańskiej zdecydowali się przetłumaczyć morfe jako "postać", z nie do końca znanych powodów...
Trzeba też pamiętać o analogii, którą tutaj rysuje Paweł. Jezus zamienił egzystencję w postaci Bożej na egzystencję w postaci niewolnika. Punktem odniesienia dla Pawła w ogóle nie jest w tym miejscu rodzaj natury, którą miał nasz Pan. Temu tematowi poświęca Paweł osobno dużo miejsca w pierwszych rozdziałach listu do Hebrajczyków. Tutaj punktem wyjścia jest napomnienie: "Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie" (Flp. 2:5 BW). "Względem siebie", a więc dalej Paweł będzie mówił o relacyjności stanowiska Jezusa Chrystusa względem Boga i innych stworzeń. Choć był Panem, Logosem, stał się niewolnikiem, dając nam w ten sposób przykład. Poniżył się aż do śmierci, aby zostać potem wywyższonym dalece ponad "wszelkie imię" (Flp. 2:9). I tutaj też zresztą nie ma mowy o naturze, jaką otrzymał wówczas nasz Pan. Hbr. 1:3,4 informuje nas, że został wzbudzony w naturze Boskiej. Ale z tego punktu jeszcze daleka droga do uczynienia z Jezusa drugiej osoby Trójcy.
"Nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem"
Dalej czytamy, że Jezus "nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem". To dość dowolne tłumaczenie oryginału, który dosłownie brzmi: "nie (jako) porywanie uznał być równo Bogu" (GP) lub, jak oddaje to Biblia Gdańska, "nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym być Bogu". W tym wypadku kluczowe znaczenie ma rzeczownik harpagmos, który oznacza porwanie, rabunek (forma czynna). Może on jednak oznaczać również rzecz, która ma zostać zrabowana (forma bierna). Jeśli przyjmiemy to drugie znaczenie, zupełnie zmienia się postać całej frazy: "nie uznał bycia równym Bogu za rzecz, którą zamierzał przywłaszczyć". A więc zajęcie pozycji Boga nie było celem jego ambicji.
W przekładzie Nowego Świata przeczytamy, że Jezus "nie brał pod uwagę zagarnięcia, mianowicie tego, żeby być równym Bogu". Podobnie, anglojęzyczny przekład Good News Bible, skądinąd trynitarny, tłumaczy ten fragment w mało trynitarny sposób: "he did not think that by force he should try to become equal with God". Spór więc sprowadza się do określenia, które znaczenie harpagmos, czynne czy bierne, jest w tym miejscu odpowiednie. Jednak nawet wybór formy czynnej nie sprawi, że będziemy mieli do czynienia z przekazem trynitarnym. Po pierwsze dlatego, że jeśli bycie "na równi z Bogiem" ma się odnosić do egzystowania naszego Pana w "naturze Bożej", powyżej zostało wykazane, że morfe nie odnosi się do natury, ale do postaci, formy zewnętrznej.
Po drugie, wynika to z logiki wypowiedzi Pawła. Jezus, choć był na bardzo wysokim stanowisku, nie aspirował wyżej, ale był gotów zniżyć się do postaci sługi. To jest lekcja dla nas odnośnie usposobienia, które mamy w sobie rozwijać. Stwierdzenie, że Jezus, będąc w postaci Bożej, nie uważał za przywłaszczenie bycia równym Bogu, wydaje się być co najmniej niezwiązane z celem wypowiedzi Pawła, jakby apostoł chciał umieścić w tym miejscu dygresję zupełnie niezwiązaną z tematem. Po trzecie w końcu, bycie równym nie oznacza bycia tożsamym. Można być równym pod względem każdej cechy, a mimo to być podmiotem oddzielnym od podmiotu, w stosunku do którego następuje porównanie. O tym, że "równość" Boga i Jezusa nie dotyczy natury może świadczyć również fakt, że isos występuje tutaj w rodzaju nijakim, a nie, jak możnaby się spodziewać w przypadku odniesienia do natury lub bytu, w rodzaju męskim.
"Wyniszczył samego siebie"
Flp. 2:7,8 przechodzi następnie do opisu doświadczeń ludzkich naszego Pana. Biblia Poznańska rozpoczyna w tym miejscu, mówiąc o Jezusie, że "sam siebie poniżył", co jest znowu tłumaczeniem nieco odległym od oryginału. Użyte tutaj greckie kenoo oznacza opróżnić, wyniszczyć, zniszczeć. Przekład GP mówi, iż Jezus "samego siebie uczynił pustym", BG - "wyniszczył samego siebie", BT - "ogołocił samego siebie". Nasz Pan zrezygnował z wszelkiej chwały, jaką miał w niebie, ze swojego wysokiego stanowiska i przyjął postać sługi - człowieka. W żadnym sensie nie odpowiada to doktrynie trynitarnej, zgodnie z którą Jezus w rzeczywistości nie przestał być Bogiem, a przyjął dodatkowo naturę ludzką.
W kolejnym wersecie czytamy, że "Bóg nader go wywyższył i darował mu imię, które jest nad wszystkie imię". Znowu można zapytać, na czym miałoby polegać wywyższenie naszego Pana skoro cały czas posiadał on najwyższą, Boską naturę i był drugą osobą trójjedynego Boga? W 1 Kor. 15:27,28 apostoł Paweł wyjaśnia, że "Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich" (BT). Jezus pozostaje więc cały czas poddany Bogu, tak jak syn jest poddany swemu ojcu.
Nawet w najbardziej trynitarnym tłumaczeniu, Flp. 2:6-8 nie naucza tego, co chcieliby w tym tekście widzieć zwolennicy Trójcy. Wnioski wyciągane z tych wersetów znacznie wykraczają poza to, co rzeczywiście można z nich wyczytać, nawet w przekładzie Biblii Poznańskiej. Zgodnie z zapowiedzią z wersetu 5, znajdujemy tutaj najbardziej wzniosły przykład pokory i uniżenia naszego Pana, który, chociaż był drugim po samym Bogu, "pierworodnym wszelkiego stworzenia" (Kol. 1:15), nie myślał o powiększaniu swojej pozycji, a wręcz przeciwnie: zrezygnował ze swojego wysokiego stanowiska, wyniszczył się i poniżył aż do śmierci na krzyżu. Tekst ten w zamyśle apostoła w ogóle nie miał nauczać o naturze naszego Pana, ale miał podkreślać jego uniżoność manifestowaną w dramatycznej wręcz zmianie, na jaką się zdecydował. W ogóle jednak nie jest tutaj powiedziane ani jaką naturę miał Jezus przed narodzeniem z Marii, ani jaką otrzymał po zmartwychwstaniu.