komentarzbiblijny.pl

"A jeśli ktoś uważa, że coś wie, to jeszcze nie wie tak, jak wiedzieć należy ... Po części bowiem poznajemy i po części prorokujemy" (1 Kor. 8:2, 13:9)

jesteś tutaj: > >


Etyka w Biblii

Streszczenie wykładu: problem etycznej oceny powstaje, ponieważ wytyczamy sobie w życiu cele, których realizacja wiąże się z ponoszeniem określonych ofiar. Kryteria etyczne pozwalają stwierdzić, czy ofiara jest w szerokim znaczeniu możliwa do poniesienia. Wykład omawia trzy Biblijne kryteria oceny: kryterium prawdy, zaufania oraz woli, a także m.in. podejmuje etyczną ocenę grzechu pierworodnego oraz problem uniwersalności zasad moralnych w kontekście przepisów Starego i Nowego Testamentu.

Spis treści:

  1. Przedmiot wykładu: etyka w Biblii
  2. Cel i ofiara
  3. Prawda i zaufanie jako kryteria etycznej oceny
  4. Kryterium woli
  5. Etyczna ocena grzechu pierworodnego
  6. Etyka a moralność
  7. Etyka Boga

Przedmiot wykładu: etyka w Biblii

We wstępie wykładu kilka słów wyjaśnienia na temat tego, co właściwie będzie przedmiotem rozważań. Nie jest bowiem celem wykładu przedstawienie czytelnikowi uniwersalnej prawdy o tym, co wolno, a czego nie wolno robić - sporządzenie takiego kodeksu zasad jest raczej domeną moralności. Tymczasem etyka zainteresowana jest podstawą, na jakiej taki kodeks mógłby powstać; mechanizmem prowadzącym do powstania moralności oraz warunkami, jakie muszą zostać spełnione, aby działanie mogło być określone jako etyczne. Problem etyki wynika z faktu, że w naszym życiu podejmujemy decyzje i działania, które mają skutek dla nas samych i dla naszego otoczenia. Ponieważ ten skutek może być w szerokim znaczeniu pozytywny bądź negatywny (często także obejmujący obie te cechy w jakiejś proporcji), zachodzi potrzeba ustalenia kryteriów, w oparciu o które uczynek można będzie zakwalifikować jako etyczny (pozytywny) lub nieetyczny (negatywny).

Taka kwalifikacja jest nam potrzebna, ponieważ, jak wspomniałem, bardzo wiele działań nie rodzi jednolitych - tylko dobrych lub tylko złych - skutków. Nie ma natomiast drogi pośredniej w podejmowaniu działań. Albo coś robimy, albo nie. Nie można "trochę podjąć" działanie, a "trochę go nie podjąć". Można jeszcze rozważać problem skali. Można na przykład wypić kieliszek wódki i praktycznie tego nie odczuć, a można wypić pół litra i trafić do szpitala z zatruciem alkoholowym. W każdym przypadku akcja została podjęta, ale w każdym z różnym skutkiem. Stąd pierwsza teza, którą stawiam w tym wykładzie: walor etyczny mają te działania, które wywołują skutek, zgodnie z zasadą "po ich owocach poznacie ich" (Mt. 7:20 UBG; Jn. 15:1-10). Mogę dla przykładu teraz, pisząc ten tekst, przesunąć komputer o 1 centymetr w lewo, ale z punktu widzenia mojego i wszystkich innych ludzi na tym świecie będzie to zupełnie bez znaczenia.

Cel i ofiara

Druga teza, którą postawię, może być kontrowersyjna w odbiorze wielu dobrych ludzi, którzy starają się o dobro swoich bliźnich, a brzmi ona następująco: człowiek robi tylko to, co wydaje mu się być w jego interesie. Nie widzę wyjątków od tej zasady, ponieważ nie jest istotne, dlaczego konkretnie robimy to, co robimy. Nawet jeśli moją ostateczną motywacją jest sumienie lub strach przed sądem ostatecznym, to w każdym przypadku stawką jest mój dobrostan: to, żeby nie czuć nieprzyjemnych wyrzutów sumienia lub nie być skazanym na męki wieczne w piekle. W słynnym hymnie o miłości Paweł pisze: "I choćbym rozdał na żywność dla ubogich cały swój majątek, i choćbym wydał swoje ciało na spalenie, a miłości bym nie miał, nic nie zyskam" (1 Kor. 13:3 UBG). Można się zatem posilić na najbardziej altruistyczne i ofiarne czyny, które z etycznego punktu widzenia będą puste. Warunkiem, który musi im towarzyszyć, jest miłość. Tutaj jednak otwiera się temat, do którego wrócę w dalszej części - czym jest miłość i dlaczego jest ona niezbędna.

Miłość jest elementem etycznej oceny postępowania. Zanim jednak przejdę do tego tematu, chciałbym spojrzeć na problematykę działania z innej perspektywy, a mianowicie, z perspektywy zysków i strat lub, innymi słowy, celu i ofiary. Co do zasady, człowiek coś robi, żeby coś uzyskać. Jednocześnie żeby to "coś" uzyskać, coś trzeba poświęcić. Cel: zaspokojenie głodu -> akcja: wstanie sprzed telewizora, przejście do kuchni i zrobienie kanapki -> ofiara: czas i energia potrzebne na podjęcie akcji. Cała sprawa, łącznie ze 'skonsumowaniem' celu, zajmuje 5-10 minut. Inne cele mogą być bardziej czasochłonne i wymagać większych ofiar. Remont mieszkania to cel na kilka dni do kilku miesięcy, studia - kilka lat, wychowanie dzieci - dwadzieścia lat; małżeństwo - (co do zasady) całe życie. Co do zasady, im większy cel, tym większej wymaga ofiary. Nowy Testament doprowadził tę zasadę do granicy: cel bowiem jest najwyższy z możliwych do wyobrażenia - nieśmiertelność w Boskiej naturze (1 Pt. 1:3,4; 2 Pt. 1:4). Ofiara, którą trzeba ponieść, także jest krańcowa: to ofiara życia.

Podjęcie etycznej decyzji wymaga nie tylko obrania celu, ale także świadomości rozmiaru związanych z tym celem kosztów i przede wszystkim - zgody na ich poniesienie. Pytanie, na które zawsze trzeba odpowiedzieć, brzmi: czy cel, który obrałem, jest na tyle ważny, że godzę się na poniesienie związanych z nim ofiar? Gotowość poniesienia kosztów to nie tylko niezbędny warunek osiągnięcia celu, ale także ważne kryterium z punktu widzenia etyki Biblii. Słynne stwierdzenie Jezusa "wasza mowa niech będzie: Tak – tak, nie – nie" (Mt. 5:37 UBG) podkreśla potrzebę konsekwencji w podejmowaniu decyzji. Dalsze słowa Pana: "A co jest ponadto, pochodzi od złego" pokazują dodatkowo związek grzechu i braku stałości postępowania. Samo pojęcie grzechu oryginalnie było terminem łuczniczym oznaczającym nietrafienie w cel. Grzech popełniamy zatem, kiedy wybieramy cel, ale zaniedbujemy konsekwencję w dążeniu do niego; kiedy osiągamy cele obok, nie koncentrując się na sprawach najważniejszych.

Prawda i zaufanie jako kryteria etycznej oceny

Element podjęcia stabilnej decyzji wyraźnie podkreśla także apostoł Paweł w Rzym. 14:5 - "Każdy niech będzie dobrze upewniony w swoim zamyśle" (UBG). Ta pewność musi wynikać z kalkulacji zysków i strat: czy cel uzasadnia poniesienie ofiary. Kolejny aspekt etycznego postępowania związany jest właśnie ze wspomnianą kalkulacją. Można oszacować cel i ofiarę, ale pozostaje pytanie, na ile są to szacunki realistyczne? Co może "pójść nie tak" w procesie i sprawić, że cała dotychczas poniesiona ofiara zostanie zmarnowana? Tutaj wchodzi na scenę kolejny aspekt etycznego postępowania, a mianowicie prawda - prawda rozumiana jako mechanizm funkcjonowania świata; archetypiczny wzorzec, według którego dzieją się sprawy w społeczeństwie ludzkim. Znajomość prawdy to świadomość, że obranie celu A może lub będzie mieć konsekwencje B, C i D, natomiast konsekwencją celu E nie będzie na pewno B, ale można spodziewać się F, G i P. W tym sensie prawda ma także wymiar proroczy, ponieważ pozwala widzieć pewne wydarzenia "naprzód".

Prawda ma w sobie element statyczny i dynamiczny. Element statyczny to na przykład wyrażona przez Jezusa zasada: "Wszystko więc, co chcecie, aby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie" (Mt. 7:12 UBG). Realizacja tej zasady ma charakter dynamiczny: w zależności od sytuacji mogę ocenić, czy przysługi, której się ode mnie oczekuje, ja też bym oczekiwał. Inna zasada: "Żony, bądźcie poddane swoim mężom jak Panu" (Ef. 5:22 UBG). Ostatecznie kształt tej zasady zależeć będzie od wzajemnej interakcji męża i żony oraz tego, czy każda ze stron będzie zadowolona (czytaj: czy cele każdej ze stron w tej relacji będą osiągnięte). Kolejny przykład: "Niech wasze kobiety milczą w kościołach. Bo nie pozwala się im mówić" (1 Kor. 14:34 UBG). Co zatem uczynić, jeśli gdzieś na odludziu znajdzie się społeczność wierzących kobiet? Dlatego w Jezus mówi, że życie wieczne to jest poznawanie - ciągły, dynamiczny proces rozwoju. Poznanie nie stoi w miejscu, ponieważ życie nie stoi w miejscu, a każda kolejna sytuacja jest w jakimś aspekcie niepodobna do poprzednich.

Można zatem powiedzieć, że prawda jest procesem podejmowania decyzji, której efekt będzie taki, jak zakładany. W procesie tym okaże się, jakiego rodzaju ofiara będzie wymagana. Porównanie wielkości ofiary z rozmiarem zysku związanego z obranym celem pokaże, czy warto tę ofiarę podjąć i umożliwi konsekwentne jej składanie. Znajomość prawdy wydaje się zatem być elementem kluczowym dla etycznej oceny postępowania. Dlatego Nowy Testament stawia problem prawdy w centralnym punkcie ewangelicznego powołania. Nie tylko prawda staje się postawowym narzędziem etycznej oceny działania, ale ze względu na jej deficyt sama w sobie staje się największym celem dla człowieka. Celem, dla osiągnięcia którego można ponieść każdą ofiarę. Jezus przychodzi dla wystawionej mu nagrody (Hbr. 12:2), ale zadanie, które ma wykonać na ziemi, to wydanie świadectwa prawdzie (Jn. 18:37). Podobnie wybrani idący jego śladem: aspirujemy do Boskiej natury, ale obecnym celem jest wydawanie duchowego pokarmu czeladzi. , który tak czyni, ustanowiony będzie nad dobrami Pana.

Kryterium prawdy niesie ze sobą kolejny element systemu etycznego Biblii: ile byśmy się nie uczyli w tym życiu, nasze zrozumienie pozostaje cząstkowe (1 Kor. 13:8-10). W sprawach, których nie obejmujemy swoim poznaniem, człowiekowi pozostaje zaufać posiadanemu osądowi prawdy. W przywołanym fragmencie 1 listu do Koryntian Paweł pisze, że wiedza i proroctwa kiedyś "uznane będą za bezużyteczne". Zawsze pozostanie miłość. Agape, o której uczy Nowy Testament, jest miłością prawdy - to wola jej poznawania i stosowania. Nawet jeśli przyjdzie czas w Królestwie Chrystusa, kiedy poznanie Boga pokryje ziemię jak wody pokrywają morze (Iz. 11:9), znajomość wszystkich zasad Boskiej sprawiedliwości nie wyeliminuje potrzeby miłości - potrzeby stosowania tych zasad w każdej nowej sytuacji. I zawsze pozostanie potrzeba zaufania, że nasze postępowanie jest prawidłowe. Tutaj wraca zasada konsekwencji "tak – tak, nie – nie" - nawet nie mając pełni wiedzy, człowiek musi podjąć decyzję i ufać, że jest właściwa. Chwiejna postawa otwiera drogę chaosowi, a tym samym "pochodzi od złego" (Mt. 5:37).

Kryterium woli

Zatem nasz obraz świata wypełnia poznanie, a tam, gdzie go brakuje - zaufanie, że postępujemy właściwie. Jest jednak jeszcze jedno kryterium etycznego działania, które wydaje się oczywiste, ale nie może zostać z tego powodu pominięte: dobra wola. Adolf Hitler znał swój cel i wiedział, że jego egzekucja będzie kosztować życie miliony ludzi. W tym aspekcie znał prawdę, ale to nie czyni jego postępowania etycznym. Przyczyną jest właśnie drugie wymienione kryterium. Greckie kakia, które często jest tłumaczone jako 'zło' w polskich przekładach, nie tylko oznacza negatywne konsekwencje działania - to zła wola, pragnienie szkodzenia lub wyrządzania krzywdy. Człowiek nie może działać etycznie, mając na celu wyrządzanie krzywdy. Musi działać na podstawie oceny prawdy, ale bez złej woli. Stąd napomnienie apostoła Pawła: "Bracia, nie bądźcie dziećmi w rozumieniu, ale bądźcie dziećmi w złośliwości [kakia], a w rozumieniu bądźcie dojrzali" (1 Kor. 14:20 UBG).

W tym miejscu pojawia się inny aspekt sprawy: obranie celu, który sam w sobie jest pozytywny, ale jednocześnie nie jest "po drodze" z osobą, którą mam w swoim otoczeniu. Celowo użyłem określenia w cudzysłowiu, ponieważ tutaj jeszcze mogą wystąpić dwa przypadki: 1) mój cel nie wspiera celu mojego brata oraz 2) mój cel wyraźnie szkodzi realizacji celu mojego brata. Pierwszy przypadek z etycznego punktu widzenia nie stanowi problemu, ponieważ jak wspomniałem na wstępie, każdy działa we własnym interesie. Nie mam zatem obowiązku realizować celów innych ludzi - to jest ich etyczny obowiązek. Drugi przypadek jest trudniejszy: jeśli mój cel jest pozytywny dla mnie, ale wyraźnie uniemożliwia realizację celu mojego brata, to pytanie o wolę staje się uzasadnione. Wynika to z faktu, że kategoria intencji nie jest zawsze przejrzysta. Nasze działania w 95 proc. przypadków wynikają z działania podświadomości i jak sama nazwa wskazuje, do intencji tam ukrytych świadomość (rozum) nie ma dostępu. Bywa, że znalezienie odpowiedzi na pytanie "dlaczego robię to, co robię" zajmuje lata autorefleksji i psychoterapii, a wynik i tak może nie wyjść poza sferę hipotezy.

Etyczna ocena grzechu pierworodnego

Podsumowując dotychczasowe myśli, problematyka etyki dotyczy oceny słuszności obranego celu. Człowiek zawsze działa w swoim interesie (tzn. dla realizacji własnego celu), ale dla jego osiągnięcia musi także ponieść określone koszty - podjąć określoną ofiarę. Dojrzałość zrozumienia prawdy jest niezbędna w tym procesie, ponieważ m.in. pozwala ocenić wielkość i rodzaj podejmowanej ofiary oraz zdecydować, czy ponoszone koszty uzasadniają wytyczony cel. Zawsze jednak w procesie analizy celu i jego kosztów osiągamy punkt, w którym poznanie się kończy. Jeśli widzę, gdzie idę, nie potrzebuję się martwić, czy tam dotrę; jeśli natomiast moja droga jest w jakimś stopniu zagadką, swoją niewiedzę muszę uzupełnić zaufaniem - pewnością, że wytyczony kierunek i sposób dojścia przyprowadzi mnie do celu. Ponieważ przyszłość zawsze w jakimś wymiarze jest zagadką, zaufanie okazuje się być niezbędnym elementem etycznego postępowania.

To jest uniwersalna, archetypiczna struktura rzeczywistości, w której funkcjonuje człowiek w każdym czasie i miejscu. Jest to także w jakimś wymiarze problem pierwotny, ponieważ jego rozstrzygnięcie jest fundamentalne dla istnienia człowieka jako istoty rozumnej. Nie dziwi zatem fakt, że właśnie ten problem - etyczna ocena działań na podstawie kryterium prawdy i zaufania - jest w centrum pierwszej Biblijnej opowieści. Nie rozważam tutaj kwestii dosłowności wydarzeń opisanych w księdze Rodzaju: czy rzeczywiście był wąż, który przemówił, czy drzewo było drzewem, czy owoc owocem... Istotą archetypu jest to, że opisywana historia obejmująca konkretne postacie, miejsca, wydarzenia, jest w gruncie rzeczy realizacją uniwersalnej prawidłowości; dramatycznym przedstawieniem prawdy rozumianej w sensie zaproponowanym powyżej w wykładzie, jako pewien mechanizm, który cały czas od nowa rozgrywa się według tego samego wzoru w życiu ludzi na przestrzeni wieków. W tym sensie archetyp jest realny; być może nawet 'superrealny', ponieważ cały czas znajduje swoje ucieleśnienie w życiu kolejnych osób.

W historii grzechu pierworodnego skupia się jak w soczewce problem prawdy, zaufania i woli - czyli problem etycznej oceny postępowania. Wszystkie trzy postacie dramatu - wąż, Adam i Ewa - postępują dokładnie wbrew wszystkim trzem ww. kryteriom, co ostatecznie prowadzi do katastrofy. Oś wydarzeń stanowi cel i ofiara - celem Adama i Ewy jest życie wieczne; ofiarą, jaką muszą ponieść, jest przestrzeganie prawdy wyrażonej słowami: "z drzewa poznania dobra i zła jeść nie będziesz, bo tego dnia, kiedy zjesz z niego, na pewno umrzesz" (Rdz. 2:17 UBG). Wie o tym także wąż, który jako pierwszy wchodzi na scenę i kusi Ewę. Ponieważ wąż ma świadomość konsekwencji, reprezentuje on w tym obrazie kakia - złośliwość, wolę szkodzenia, instynkt zabójcy w czystej postaci. Dlatego Jezus nazywa szatana, który jak się okazuje, przemawiał przez węża - "mordercą od początku" (Jn. 8:44 UBG). Narzędziem zbrodni było kłamstwo, co także podkreśla nasz Pan: "nie został w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa" (Jn. 8:44 UBG).

Szatan rozmawia z Ewą i zarzuca wprost kłamstwo Bogu, który jakoby działał na szkodę pierwszych ludzi. Ewa ulega. Apostoł Paweł napisze potem, że została zwiedziona, dała się oszukać (1 Tm. 2:14). Nawiasem mówiąc, to także ma archetypiczne znaczenie, ponieważ z tego powodu Paweł zabrania kobietom nauczać w zborze - jakoby płeć piękna miała większą skłonność do odejścia na manowce. Być może także z tego powodu Biblia nie przypisuje grzechu Ewie, choć to ona sięgnęła po owoc. Co do Adama, jak można wnioskować z przekazu, nie był obecny przy rozmowie z wężem, ale także popadł w błąd. Mianowicie, Adam wiedział dwie rzeczy: że za spożycie owocu grozi śmierć oraz to, że jest ze swoją żoną jednym ciałem (Rdz. 2:23,24). Kiedy zatem zobaczył Ewę z owocem i zdał sobie sprawę, że podpadła pod wyrok śmierci, natychmiast zdał sobie sprawę, że śmierć spadła także i na niego - co nie było prawdą, ponieważ on nie miał udziału w precederze Ewy i węża. Ale to nie jest istotne; w pojęciu Adama on także był winny, utracił zatem dobry ogląd prawdy.

W tym momencie Adam stanął przed próbą, jakiej wszyscy od tamtego czasu w jakiejś skali doświadczamy: czy mogę zaufać posiadanemu obrazowi prawdy? Warto podkreślić, że widok Ewy z owocem w niczym nie zmieniał obrazu prawdy, jaki w tym elemencie posiadał Adam. To nie był problem dostosowania swoich poglądów do rzeczywistości, bo w sprawie nakazu Bożego nic się nie zmieniło: nasz praojciec miał po prostu usłuchać nakazu i powstrzymać się przed zjedzeniem z drzewa. Pokazałby w ten sposób zaufanie do przykazania, które znał jako prawo Boże, i zachował dotychczasową stałość działania. Adam jednak przestraszył się, popadł w zamieszanie i zjadł. Konsekwencją był strach przed Bogiem - przed skutkiem nieposłuszeństwa prawdzie, ujrzenie własnej nagości - własnej niewystarczalności w załatwieniu problemu i próba obwinienia Ewy, a nawet samego Boga ('to kobieta, którą mi dałeś'). To także jest element archetypu. Nie potrafimy zorientować swojego życia wokół prawdy podobnie jak nie potrafił tego zrobić Adam i podobnie jak on, czujemy się wystraszeni konsekwencjami, bezradni i najlepiej obwinilibyśmy samego Boga za nasz stan.

Etyka a moralność

Opisany w księdze Rodzaju wnosi jeszcze jeden problem, który inherentnie związany jest z dylematem etycznym: zaufanie do posiadanego oglądu prawdy versus jego aktualizacja. Widok Ewy z owocem zaktualizował poznanie Adama w taki sposób, że ten zrezygnował z przestrzegania przepisu, choć przepis ten się nie zmienił, Bóg go w żaden sposób nie odwołał. To jest jedna możliwość: przywiązujemy często wagę do informacji nieistotnych z punktu widzenia bieżącego celu i pozwalamy im prowadzić nas na manowce. Inna możliwość, wydaje się, że równie częsta, to przywiązanie do mojej prawdy tak gorące i gorliwe, że w życiu nie przyjmę żadnego innego spojrzenia. Aż chce się zacytować klasyka: "Moja jest tylko racja, i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!" Pytanie, do czego ta racja jest nam potrzebna: do sformułowania zasad sprawowania swojej ofiary, tzn. zasad moralnych.

Zasady gry zależą od rodzaju gry; zasady moralne zależą od rodzaju celu. Jeśli zależy mi na związku z żoną, włączę do zestawu swojej ofiary mycie okien i podłogi w domu oraz wykwintną kolację w jej urodziny. Szefowa w pracy takich oczekiwań mieć nie będzie, ale chciałaby, żebym poświęcił parę godzin po godzinach pracy i dokończył projekt, na którym pilnie jej zależy. Tak się składa, że ten dzień wypada w urodziny żony... Dwa różne cele - związek i kariera - i różne ofiary potrzebne do ich realizacji. W którymś momencie okazuje się, że coś trzeba wybrać; jeden cel zwycięża, drugi pozostaje sfrustrowany. Zastosowanie znajduje tutaj zasada podana przez Jezusa Chrystusa: "Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował, albo jednego będzie się trzymał, a drugim pogardzi" (Mt. 6:24 UBG). To także jedna z zasad, które składają się na prawdę w rozumieniu wykładu: jeśli wykonasz ruch A, konsekwencją będzie zdarzenie B. Człowiek może mieć tylko jednego Pana - tylko jeden cel. Zlekceważenie tej zasady doprowadzi do grzechu (tj. rozminięcia się z celem).

Wielość celów z konieczności oznacza wielość systemów moralnych. Widać to także najwyraźniej w samej Biblii, na którą składa się Stary Testament i Nowy Testament. To dwa różne przymierza mające różnych adresatów i różne zadania do wypełnienia. Apostoł Paweł mówi o tym najwyraźniej, jak tylko można: "jeśli dacie się obrzezać, Chrystus na nic wam się nie przyda ... Pozbawiliście się Chrystusa wszyscy, którzy usprawiedliwiacie się przez prawo; wypadliście z łaski" (Gal. 5:2,4 UBG). Tymczasem nadal są osoby wśród wierzących w Chrystusa, które uważają wypełnianie Zakonu za swój obowiązek, jakoby Zakon Mojżesza był uniwersalnym kodeksem moralnym. Nie był; z definicji nie istnieje coś takiego jak uniwersalny kodeks moralny, zasady moralne zawsze bowiem związane są z realizacją określonego celu, jednostki lub społeczności - w tym przypadku narodu izraelskiego. Zakon służył Żydowi tam i wtedy jako 'pedagog prowadzący do Chrystusa'. "Lecz gdy przyszła wiara, już nie jesteśmy pod pedagogiem" (Gal. 3:24,25 UBG; zobacz wykład ).

Bardzo wyrazistej ilustracji 'lokalnego' zastosowania moralnych przepisów prawa dostarcza przykazanie 'nie zabijaj' (Wj. 20:13). Mojżesz otrzymuje je na górze jako jedno z 10 przykazań, a następnie schodzi na dół do Izraela, który właśnie bawi się przy złotym cielcu. Wówczas Mojżesz gromadzi wokół siebie lewitów i mówi: "Tak mówi PAN, Bóg Izraela: Niech każdy przypasze swój miecz do swojego boku. Przejdźcie przez obóz tam i z powrotem, od jednej bramy do drugiej, i zabijajcie każdy swego brata i każdy swego przyjaciela, i każdy swego bliźniego" (Wj. 32:26,27 UBG). Pan Bóg poleca zatem masową rzeź, choć dopiero co sam - można powiedzieć, własnoręcznie - polecił nie zabijać. Oczywiście, Mojżesz nie wzywał lewitów, tylko każdego, "Kto jest za PANEM", można by więc powiedzieć, że ci, którzy zginęli, otrzymali ten los z powodu świadomego odstępstwa. Co jednak powiedzieć o narodach Kanaanu, które Izrael zabijał tysiącami? Tutaj także przykazanie 'nie zabijaj' nie znalazło zastosowania, i także z polecenia Pańskiego.

Etyka Boga

Realizacja przykazań przez samego Pana Boga pod Starym Przymierzem z jednej strony wspiera pogląd o ich 'lokalnym' zastosowaniu - lokalnym, tzn. związanym z realizowanym celem. Pojawia się jednak w związku z tym pytanie inne, dotyczące moralności Boga jako takiego. Pogodzenie Boga wydającego rozkaz do rzezi z Bogiem Jezusa Chrystusa, litującym się nad maluczkimi, jest dla wielu ludzi niewykonalne i staje się kamieniem potknięcia na drodze wiary nie do pokonania. Pytanie, czy problemem bardziej jest poznawcza nierównowaga w tym temacie, czy też niemożność pogodzenia własnej wizji moralności z wizją starotestamentalnego JAHWE. Z tego, co dotychczas powiedziałem na temat moralności, wynika jedna rzecz zasadnicza dla wymienionego problemu, a mianowicie moralność zawsze jest ograniczona do określonych okoliczności i służy realizacji określonego celu. W tym sensie moralność jest lokalna; Bóg nie jest lokalny, jest Absolutny. Dlatego ostatnia teza, jaką stawiam w tym wykładzie, brzmi: Bóg nie jest moralny, Bóg jest etyczny.

Powyżej zaproponowałem trzy kryteria etycznej oceny działania: prawda, zaufanie i brak złej woli. Wszystkie trzy charakteryzują działanie Boga Biblii. Przede wszystkim, Bóg wyznacza sobie do realizacji cel. Jeśli każde działanie rozumnego stworzenia jest poddane etycznej ocenie probierzem prawdy, wówczas najwyższym celem, jaki można obrać - a jednocześnie celem, jaki realizuje Bóg - jest prawda. Realizacja tego celu obejmuje dwa aspekty: 1) ustalenie zasad prawdy, tzn. ustalenie praw rządzących światem oraz 2) zapewnienie, że każde stworzenie będzie według tych zasad działać. Zwłaszcza aspekt 2) czyni stosownym mówienie o celu w przypadku Boga, ponieważ rezultat końcowy ciągle jest przed nami. Dla opisania procesu osiągania tego celu C. T. Russell spopularyzował pojęcie 'Boski plan wieków'. Pismo św. nakreśla bowiem wyraźnie poszczególne epoki: wiek przedpotopowy, wiek patriarchów, wiek żydowski, wiek Ewangelii, wiek Tysiącletniego Królestwa. Każdy z tych etapów rządzi się innymi prawami - powiedzielibyśmy, inną moralnością - ale końcem tego wszystkiego ma być doskonałe stworzenie na każdym poziomie istnienia; doskonałe nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim w sensie dyspozycji etycznej.

Realizując swój cel, Bóg kieruje się zasadą zaufania. Gdyby wszystko na tym świecie miało się dziać dokładnie według przepisu Bożego, zasady prawdy zostałyby ustalone tak ściśle, że bylibyśmy niczym więcej jak tylko robotami wykonującymi skrypt programisty. Tymczasem świat działa w określonych ramach, ale ramach na tyle luźnych, że zostaje jeszcze wiele miejsca do podejmowania decyzji. Tutaj wchodzi w grę także element zwierzchnictwa. Bóg jako najwyższa instancja ustala nadrzędne i uniwersalne zasady, zostawiając jednak wiele 'wolnego miejsca'. Ktoś, kto jest piętro niżej, wypełnia część tego wolnego miejsca własnymi regulacjami. Ktoś, kto jest dwa piętra niżej, musi liczyć się z regulacjami Boga i tego, kto jest od Boga piętro niżej, i tak dalej. Zasada zwierzchnictwa jest jedną z zasad Boskiego porządku. Planując nasze cele, jesteśmy zobowiązani uwzględnić ten aspekt działania, ponieważ jest to jeden z elementów etycznej oceny ().

To, co nazywam zaufaniem w odniesieniu do Boga, w odniesieniu do człowieka nazywamy wolną wolą. Wolna wola ma jednak to do siebie, że zakłada pewne straty. Stąd trzecie kryterium: Bóg nie działa ze złą wolą w odniesieniu do swoich stworzeń. Jak wcześniej podkreśliłem, Bóg jest zainteresowany prawdą i czyni to, co zmierza w kierunku jej upowszechniania i stosowania. Sam fakt naszego istnienia musi zakładać brak złej woli Boga. Wydaje się, że jest to zupełnie logiczna propozycja, a jednak Ewa dokładnie w tej sprawie popadła w błąd: dała się przekonać wężowi, że Bóg działa wobec niej i Adama ze złą wolą. Dlatego Biblia mówi wyraźnie: Bóg nie odpowiada za obecny stan ludzkości (Iz. 59:1-4). Zło, którego doświadczamy, jest skutkiem naszych własnych działań (włączając w to konsekwencje grzechu pierworodnego). Ale jak dobry Bóg może na to patrzeć?! Fakt, pewnie mógłby nie patrzeć, ale wówczas zrezygnowałby z zasady zaufania, a my stalibyśmy się robotami bez grama własnej woli. Bez możliwości wytyczania własnych celów. I przestalibyśmy być stworzeniami etycznymi.


Słowa kluczowe: etyka w Biblii, moralność
 
Przekłady wykorzystane w wykładzie:
UBG - Uwspółcześniona Biblia Gdańska
 
Data publikacji:
Ostatnia aktualizacja: 10-12-2022


komentarzbiblijny.pl