Przygotowując niniejszy komentarz, natknąłem się na ciekawą informację i ważną z punktu widzenia obecnego tematu, a mianowicie naukowcy z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej pod kierunkiem dra Mira Faizala badali możliwość scenariusza, w którym wszechświat jest symulacją realizowaną według zaprogramowanego skryptu. Ich wnioski wskazują nie tylko, że jest to mało prawdopodobne, ale jest to wręcz niemożliwe. W artykule na stronie WWW Uniwersytetu m.in. czytamy:
Badania opierają się na fascynującej właściwości samej rzeczywistości. Współczesna fizyka posunęła się daleko poza materialne „cząstki” Newtona poruszające się w przestrzeni. Teoria względności Einsteina zastąpiła mechanikę newtonowską. Mechanika kwantowa ponownie zmieniła nasze rozumienie. Najnowocześniejsza teoria – grawitacja kwantowa – sugeruje, że nawet przestrzeń i czas nie są fundamentalne. Wyłaniają się one z czegoś głębszego: czystej informacji.
Ta informacja istnieje w tym, co fizycy nazywają światem platońskim – matematyczną podstawą, bardziej realną niż fizyczny wszechświat, który doświadczamy. To właśnie z tego świata wyłaniają się sama przestrzeń i czas.
I tutaj robi się ciekawie. Zespół wykazał, że nawet ta oparta na informacji podstawa nie może w pełni opisać rzeczywistości przy użyciu samej tylko obliczalności. Wykorzystali potężne twierdzenia matematyczne – w tym twierdzenie Gödla o niezupełności – aby udowodnić, że kompletny i spójny opis wszystkiego wymaga tego, co określają jako „niealgorytmiczne rozumienie”.
„Udowodniliśmy, że niemożliwe jest opisanie wszystkich aspektów rzeczywistości fizycznej za pomocą obliczeniowej teorii grawitacji kwantowej” – mówi dr Faizal. „Dlatego żadna fizycznie kompletna i spójna teoria wszystkiego nie może być wyprowadzona wyłącznie z obliczeń. Wymaga to raczej niealgorytmicznego rozumienia, które jest bardziej fundamentalne niż prawa obliczeniowe grawitacji kwantowej, a co za tym idzie, bardziej fundamentalne niż sama czasoprzestrzeń.”1)
Fundamentem rzeczywistości jest niealgorytmiczna informacja, która - trzeba to podkreślić - 'jest bardziej fundamentalna niż prawa obliczeniowe grawitacji kwantowej, a co za tym idzie, bardziej fundamentalna niż sama czasoprzestrzeń'. Rzeczywistość ma zatem komponent 'stały' (algorytmiczny/ policzalny) i zmienny (niealgorytmiczny/ nieobliczalny), przy czym komponent zmienny leży u podstaw komponentu stałego, nie odwrotnie. Przypominają się słowa angielskiego poety Williama Blake'a, który pisał, że 'ten świat jest światem wyobraźni i wizji'2), a więc takiego właśnie niealgorytnicznego myślenia. To, co możemy zmierzyć i nazwać prawem/ prawidłowością, jest usystematyzowaną formą/ fragmentem tego, co w swojej istocie nie jest mierzalne. Ponieważ taka jest fundamentalna struktura rzeczywistości, nie dziwi fakt, iż znajduje ona odzwierciedlenie w różnych jej aspektach, także tych szczególnie ważnych z punktu widzenia nauczania Biblii.
Prawo dane przez Boga Izraelowi składało się z przepisów, które - można powiedzieć w kontekście powyższych rozważań - były mierzalne; określały konkretnie obowiązki i nakładały jednoznaczne zakazy. Jednak Jezus, zapytany o to, które przykazanie w prawie jest największe, odpowiada: "Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą i całym swym umysłem. (38) To jest pierwsze i największe przykazanie. (39) A drugie jest do niego podobne: Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie. (40) Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy" (Mt. 22:36-40). "Całe prawo i prorocy" opierają się na przykazaniach, które w swojej istocie nie są algorytmiczne; nie są przepisami, ale zasadami. Przykazanie miłości Boga nie jest algorytmiczne w tym sensie, że jego interpretacja zawsze sprowadza się do konkretnych sytuacji. Można z niego wyprowadzić konkretne/ mierzalne przepisy, jak na przykład zakaz czynienia wizerunków Boga i oddawania im czci, ujęty w ramach tzw. Dziesięciu Przykazań (Wj. 20:4,5). Zawsze jednak, kiedy będziemy definiować miłość Boga, z poziomu (niealgorytmicznej) zasady musimy przenieść się na poziom (algorytmicznego) przepisu.
Podobnie działa zasada miłości bliźniego. Samo pojęcie miłości bliźniego jest bardzo ogólnym określeniem rodzaju relacji, który powinien nas łączyć z innymi ludźmi. Ale nie wiedzielibyśmy, czym w praktyce jest miłość, gdyby nie konkretne jej przykłady, takie jak ten ujęty w Kpl. 19:9,10 - "Gdy będziecie żąć zboża waszej ziemi, nie będziesz żął swego pola do samego skraju ani nie będziesz zbierał pokłosia po swoim żniwie. (10) Także gron swej winnicy nie będziesz obierał całkowicie i nie zbieraj z winnicy winogron, które upadły; zostawisz je dla ubogiego i przybysza. Ja jestem PAN, wasz Bóg" (Kpł. 19:9,10). Uczymy się od szczegółu do ogółu; od spraw bardziej namacalnych i partykularnych do tych bardziej abstrakcyjnych i ogólnych. W tym upatruję przyczyny, dla której Bóg zaczyna edukację swojego ludu właśnie od przepisów. Ale nie na przepisach miała się ona zakończyć. "Nie poznałem grzechu jak tylko przez prawo," pisze Paweł, "bo i o pożądliwości nie wiedziałbym, gdyby prawo nie mówiło: Nie będziesz pożądał" (Rzym. 7:7). Ponieważ jednak "prawo jest duchowe" (Rzym. 7:14), zbiór przepisów powinien prowadzić do zrozumienia zasady.
Cała dyskusja na temat zachowywania Zakonu, którą Jezus toczył z uczonymi w Piśmie, dotyczyła właśnie relacji zasady względem przepisu. Uczeni przywiązani byli bowiem bardzo do stosowania przepisów; Jezus próbował zwrócić ich uwagę na stosowanie zasad. Dość radykalnym przykładem takiej sytuacji jest uzdrawianie w sabat. "I nauczał w jednej z synagog w szabat. (11) A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy i była pochylona, i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. (12) Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją do siebie i powiedział: Kobieto, jesteś uwolniona od swojej choroby. (13) I położył na nią ręce, a ona natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. (14) Wtedy przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus uzdrowił w szabat, powiedział do ludzi: Jest sześć dni, w których należy pracować. W te dni przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu. (15) Ale Pan mu odpowiedział: Obłudniku, czyż każdy z was w szabat nie odwiązuje swego wołu albo osła od żłobu i nie prowadzi, żeby go napoić? (16) A ta córka Abrahama, którą szatan wiązał już osiemnaście lat, czyż nie miała być uwolniona od tych więzów w dzień szabatu?" (Łk. 13:10-16).
Każdy przepis w prawie jest oparty o zasadę. Stosowanie przepisów bezmyślnie (bez uwzględnienia zasad) prowadzi do sytuacji wręcz absurdalnych, jak ta opisana powyżej. Sabat miał swój cel (a więc niealgorytmiczną przesłankę) w postaci zapewnienia niezbędnego odpoczynku. "Przez sześć dni będziesz wykonywać swoją pracę, ale siódmego dnia odpoczniesz, aby odpoczął twój wół i twój osioł i żeby odetchnął syn twojej niewolnicy i przybysz" (Wj. 23:12). Celem sabatu było zatem ogólnie pojmowane dobro człowieka. I o tym też mówi Jezus przy innej okazji uzdrowienia w sabat: "Tak więc wolno w szabat dobrze czynić" (Mt. 12:12). Tymczasem przełożony synagogi zabrania Jezusowi uzdrawiania w sabat, bo choć celem było wyświadczenie dobra kobiecie ciężko dotkniętej chorobą, sama czynność uzdrowienia zostaje uznana za pracę. Cel prawa ustępuje zatem zupełnie przepisowi, który stosowany bezrefleksyjnie staje się narzędziem opresji dla narodu wybranego w rękach uczonych w Piśmie. Dlatego apostoł Paweł napisze później, że Jezus "Wymazał obciążający nas wykaz zawarty w przepisach" i tym samym 'rozbroił zwierzchności i władze' żydowskie, które nie mogły już więcej powoływać się na Zakon w nakładaniu kolejnych 'ludzkich' przepisów (i ich interpretacji) na jego poddanych (Kol. 2:14,15).
Stosowanie przepisu jest w pewnym sensie łatwiejsze od stosowania zasad, ponieważ przepis jest jednoznaczny (algorytmiczny). Robot, któremu wprowadzono by odpowiedni algorytm, także byłby w stanie przepis wykonać. Zasada jest trudniejsza, ponieważ wymaga ewaluacji sytuacji i podjęcia własnej decyzji, a tym samym przyjęcia odpowiedzialności. Jezus jednak podkreśla, że to właśnie zasada jest nadrzędna względem przepisu. "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy," mówi Pan, "bo dajecie dziesięcinę z mięty, anyżu i kminku, a opuszczacie to, co ważniejsze w prawie: sąd, miłosierdzie i wiarę. To należało czynić i tamtego nie zaniedbywać. (24) Ślepi przewodnicy! Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda" (Mt. 23:23,24). Dziesięcina jest mierzalna (algorytmiczna). Jednak tak ma się do 'sądu, miłosierdzia i wiary', jak komar do wielbłąda. Żyd, dla którego przepis prawa miał centralne znaczenie, potrzebował zobaczyć, że dla właściwego wykonywania przykazań zasada ma znaczenie fundamentalne. Przepis, ponadto, w pewnym momencie się kończy. Rzeczywistość jest bowiem zbyt złożona, aby każdy możliwy przypadek opisać przepisem. Tym, co zostaje, kiedy wyczerpują się przepisy, są zasady: sąd, miłosierdzie i wiara.
Ponieważ dla Żyda pod Zakonem przepis prawa był w centrum uwagi, apostoł Paweł napisze, że "ich umysły zostały zaślepione; aż do dziś bowiem przy czytaniu Starego Testamentu ta sama zasłona pozostaje nieodsłonięta, gdyż jest usuwana w Chrystusie. (15) I aż do dziś, gdy Mojżesz jest czytany, zasłona leży na ich sercu" (2 Kor. 3:14,15). Zasłoną tą jest przepis, zza którego nie widać zasady. Nie dlatego, że jej tam nie ma, ale dlatego że została 'przykryta' licznymi przepisami (zgodnie z tradycją żydowską w liczbie 613 nakazów i zakazów), które w ten sposób zajęły centrum, zostawiając dla zasady wyrażonej w dwóch zdaniach (będziesz miłował Pana Boga; będziesz miłował bliźniego) zaledwie skraj; skraj pola lub skraj szaty (Lb. 15:37-41). "Gdy jednak nawrócą się do Pana, zasłona zostanie zdjęta" (2 Kor. 3:16). Jezus zrobił rzecz radykalną: przywrócił zasadzie miłości centralne miejsce, zostawiając skraj dla przepisu. On sam mówi, że nie przyszedł znieść prawa. Dodaje jednak, że przyszedł je wypełnić (Mt. 5:17-20). Wypełnienie owo jest właśnie przywróceniem właściwego miejsca temu, o czym skraj szaty miał przypominać Żydowi; przywróceniem nadrzędności zasad.
Jezus podkreśla, że ta zmiana nie oznacza zniesienia prawa. Podobnie apostoł Paweł napisze: "Czy więc obalamy prawo przez wiarę? Nie daj Boże! Przeciwnie, utwierdzamy prawo" (Rzym. 3:31). Tylko metoda jest inna. Pod Zakonem centrum zajmowało literalne wykonanie przepisu. "Lecz teraz bez prawa została objawiona sprawiedliwość Boga, poświadczona przez prawo i proroków. (22) Jest to sprawiedliwość Boga przez wiarę Jezusa Chrystusa dla wszystkich i na wszystkich wierzących" (Rzym. 3:21,22). Zgodnie z definicją, wiara jest emanacją Boskiego porządku w umysłach wierzących (Hbr. 11:1-3); porządku, który w swojej istocie jest niealgorytmiczny, a więc odpowiada zasadzie, a nie przepisowi. Człowiek wierzący w Chrystusa musi wdrożyć swój umysł do stosowania zasad. Ale "wiemy, że Syn Boży przyszedł i dał nam rozum, abyśmy poznali prawdziwego Boga" (1 Jn. 5:20); abyśmy poznali Jego "niealgorytmiczne rozumienie". Paweł napisze do Tymoteusza zdanie kluczowe: "prawo jest dobre, jeśli ktoś je właściwie stosuje" (1 Tm. 1:8). Kluczem do takiego właściwego stosowania jest miłość, czyli to, co jest za zasłoną przepisu; prawda, która 'przyszła przez Jezusa Chrystusa' (Jn. 1:17; Gal. 5:14).
Ciekawą i wartą podkreślenia rzecz pisze Paweł, a mianowicie sprawiedliwość Boga osiągana z wiary/ bez prawa została poświadczona przez prawo i proroków. A więc nie jest to nowość wprowadzona w Nowym Testamencie. Kluczowe stwierdzenie dotyczące Boskiej metody usprawiedliwienia: "sprawiedliwy z wiary żył będzie", pojawia się po raz pierwszy w Starym Testamencie, u proroka Habakuka (2:4). Nie jest tak, że Stary Testament nie mówił o tych sprawach. Ale znowu, mówił o nich 'na skraju', za pomocą proroctw, typów, symboli. Paweł napisze, że przepisy Zakonu były 'cieniem rzeczy przyszłych' (Kol. 2:17). Cień daje pewne wyobrażenie o przedmiocie, ale tylko w zakresie jego zarysu/ kształtu. W takim bardzo ograniczonym zakresie Prawo i Prorocy informowali o sprawach, które Jezus swoją służbą i swoimi naukami przeniósł do centrum. Zasada z jednej strony jest źródłem naszej wolności (2 Kor. 3:17). Nie jesteśmy bowiem niewolnikami przepisów, nie musimy na każdym kroku myśleć o formalnych wymaganiach. Z drugiej strony, zasada wymaga myślenia; wymaga 'rozumnej służby' i 'odnawiania waszego umysłu' (Rzym. 12:1,2).
Dlatego znowu 'na skraju', prorok Izajasz zapowiada, że "wszystkie twoje dzieci będą wyuczone przez PANA" (Iz. 54:13). Znajomość prawdy i umiejętność jej stosowania są w Nowym Testamencie kluczowe, abyśmy mieli "zmysły wyćwiczone do rozróżniania dobra i zła" (Hbr. 5:14). Ponieważ jednak ostatecznie prawda jest niealgorytmiczna, Pismo św. mówi bardziej o procesie niż stanie. Zamrożenie pojęcia prawdy w zestawie doktryn i wyznań wiary jest analogiczne do zamrożenia zasady w przepisie. Tracimy kontakt z tym, co rzeczywiste; chowamy się poza zasłoną zrozumienia, podczas gdy nasz Pan oświadcza w Jn. 17:3, że życie wieczne to jest poznawanie, a więc proces. Nie poznanie, jak chce tego wiele wyznaniowych tłumaczeń tego wersetu. Nie zestaw doktryn. Tymczasem Chrystus przyniósł prawdę, abyśmy 'z odsłoniętą twarzą mogli patrzeć na chwałę Pana', ponieważ tylko wówczas - poprzez 'rozumną służbę' - zostaniemy "przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, za sprawą Ducha Pana" (2 Kor. 3:18).
1) Artykuł pt. UBCO study debunks the idea that the universe is a computer simulation na stronie WWW The University of British Columbia
2) "This World is a World of Imagination & Vision" (list do dra Truslera z 23 sierpnia 1799 roku)