Bardzo intrygujący Biblijny tekst na temat naszego Pana, który: po pierwsze, zdaje się nauczać doktryny trynitarnej, choć stwierdzenie, że "Boga nikt nigdy nie widział" nieco tę interpretację komplikuje, bo przecież Jezusa widziano; po drugie, informuje, że Jezus jest Bogiem jednorodzonym, co dodaje nieco do ogólnej konfuzji, bo przecież "jednorodzony" i "współistotny Ojcu" to jednak nie do końca to samo; w końcu, po trzecie, dodaje, że ów "Jednorodzony Bóg" jest "w łonie Ojca", co jest bardzo ładną wisienką na torcie ogólnej tajemniczości tego tekstu.
Warto przede wszystkim ustalić, jakiego czasu dotyczy stwierdzenie apostoła. W oryginale w stwierdzeniu "Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył" znajduje się tylko jeden czasownik, który tym samym umiejscawia czasowo całą wypowiedź. Greckie eksegeomai (opowiedzieć, wytłumaczyć) jest w czasie przeszłym dokonanym, wskazując w ten sposób nie tylko, że opowiadanie Jezusa miało miejsce wcześniej niż powstała Ewangelia - w czasie jego ziemskiej służby - ale także umiejscawiając określenie Jezusa mianem 'Jednorodzonego Boga' w tym właśnie czasie. Innymi słowy, Jan pisze w tym wersecie, że Jezus głosił Ewangelię, będąc wówczas 'Jednorodzonym Bogiem'. Ten sam Jan podkreśla jednak z mocą człowieczeństwo Jezusa: "Po tym poznacie Ducha Bożego: każdy duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga" (1 Jn. 4:2 UBG, zobacz także Jn. 1:14, Flp. 2:7 oraz 1 Tm. 3:16). Powstaje zatem pytanie, w jakim sensie Jezus był człowiekiem i 'Jednorodzonym Bogiem' w jednej osobie?
W wykładzie Duch, dusza i ciało w Biblii pisałem, że kompletna istota (dusza) obejmuje ducha i ciało. Dotyczy to jednakowo istot ziemskich i duchowych. Odwołując się do metafor ze świata natury, o duszy można powiedzieć, że została zrodzona z ducha, kiedy posiada ukształtowane duchowe ciało - podobnie jak dziecko gotowe jest do narodzin, kiedy posiada ukształtowane organy. Dziecko, które nie posiada ukształtowanego ciała, znajduje się w stanie spłodzenia i pozostaje w łonie. W Jn. 1:18 o Jezusie czytamy, że był w łonie Ojca, tzn. znajdował się w stanie spłodzenia; nie posiadał podczas swojej ziemskiej służby ciała duchowego, ale ciało ziemskie (o czym wcześniej była mowa). Jednocześnie jednak podczas chrztu w Jordanie nasz Pan otrzymał pełnię ducha (Jn. 3:34). Symbol otwartych niebios, o którym mówi Mt. 3:16, wskazuje, że otrzymał on pełen wgląd w sprawy duchowe. Jego świadomość została podniesiona do poziomu Boskiego.
Stąd określenie Bóg-człowiek, którym katolicyzm opisuje Jezusa Chrystusa, jest w jakimś sensie właściwe. Świadomość, jaką dysponował Jezus począwszy od chrztu w Jordanie, była świadomością właściwą dla wysoko funkcjonujących istot duchowych. Ciałem natomiast Jezus pozostał człowiekiem do samego końca swojej ziemskiej służby. Po zakończeniu swojego zadania, został zmartwychwzbudzony już nie w ciele ziemskim - takie ciało w chwale jest mu zbędne - ale w duchowym, nieśmiertelnym ciele. Zatem fakt spłodzenia z ducha naszego Pana w Jordanie nie oznacza, że potrzebował on odzyskać swoje materialne ciało przy zmartwychwstaniu. Nie oznacza jednak także, że od początku był on nieśmiertelnym Bogiem - był bogiem w łonie Ojca, został stworzony na poziomie Boskim w elemencie umysłowym, aby w pełni dostąpić Boskości po wykonaniu swojej misji i pełnemu ukształtowaniu i skrystalizowaniu swojego charakteru. Bowiem "Chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A uczyniony doskonałym, stał się sprawcą wiecznego zbawienia dla wszystkich, którzy są mu posłuszni" (Hbr. 5:8,9 UBG).