W Rzym. 8:14,16 apostoł Paweł pisze, że "Wszyscy bowiem ci, którzy są prowadzeni przez Ducha Bożego, są synami Bożymi ... Ten to Duch poświadcza naszemu duchowi, że jesteśmy dziećmi Bożymi" (UBG). Ale w jaki właściwie sposób rozpoznajemy to duchowe prowadzenie? Skąd możemy wiedzieć, że nasza służba jest taką, jakiej Bóg od nas oczekuje?
Niebezpieczeństwo poszukiwania świadectwa ducha w emocjach
Wielu wierzących poszukuje odpowiedzi w sobie samych, w swoich sercach: ponieważ "miłość Boga jest rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany", świadectwem ducha jest, najprościej rzecz ujmując, odczuwanie miłości (Rzym. 5:5 UBG). To prawda, że naszemu nawróceniu do Chrystusa towarzyszy poryw serca, pragnienie zmiany, działania. Ale ponieważ powołanie zaczyna się w ten sposób od emocji, wielu powołanych zdaje się wierzyć, że wzrost w powołaniu jest także wzrostem emocji. Im więcej mówimy o Bogu podniesionym głosem, im częściej płaczemy w modlitwie, im dłużej chwalimy Boga z podniesionymi rękami, tym więcej ducha w sobie mamy. Wiele wspólnot chrześcijańskich uczyniło taką ekspresję ducha centrum swojej aktywności i swojego wielbienia.
W Biblii przeczytamy jednak, że "Najzdradliwsze ponad wszystko jest serce i najbardziej przewrotne" (Jer. 17:9 UBG). Serca wybranych nie są tutaj wyjątkiem. Spłodzenie z ducha rzeczywiście związane jest, mówiąc obrazowo, z sercem, ze sferą emocji, ponieważ tym, co otrzymujemy w surowym sensie jest wola - miłość prawdy, która ma prowadzić wybranych do pogłębiania zrozumienia Słowa Bożego, przemieniania charakteru na obraz Jezusa Chrystusa oraz służby na rzecz prawdy przez ewangelizację, nauczanie i proroctwo. O takiej gorliwości czytamy w liście apostoła Pawła do Tesaloniczan: "Wiedząc, umiłowani bracia, że zostaliście wybrani przez Boga; (5) Gdyż nasza ewangelia nie doszła was tylko w słowie, ale także w mocy i w Duchu Świętym, i w pełnym przekonaniu. Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was. (6) A wy staliście się naśladowcami naszymi i Pana, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego; (7) Tak że staliście się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai" (1 Tes. 1:4-7).
Duch nowego zrodzenia jest w swojej istocie wolą, motorem działania, a zatem także emocją. Celem tej emocji jest zbudowanie w wierzących dojrzałości, "Aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości pełni Chrystusa" (Ef. 4:13 UBG). Serce tymczasem, które jest "Najzdradliwsze ponad wszystko", ma moc przekonania człowieka, że tylko serce - tylko emocje - się w tym powołaniu liczą, bo tylko tam zamieszkuje Boży duch. To jednak o tyle niebezpieczny kierunek, że tak na prawdę nie mamy możliwości weryfikacji, czy te prowadzące nas emocje są w każdym punkcie zgodne z wolą Bożą. Spłodzenie z ducha nie oznacza bowiem, że staliśmy się doskonali: o ile bowiem Boży dar miłości oczyszcza nasze serca (symboliczne źródło woli), o tyle wzrost w zrozumieniu i przemiana charakteru są procesem. A jeśli jest w nas niedoskonałość, nasze emocje i duchowe odczucia także będą pod jej wpływem. Dlatego jeśli w Rzym. 8:14-16 apostoł Paweł pisze o tym, że "Ten to Duch poświadcza naszemu duchowi", w Hbr. 4:12 dowiemy się, gdzie powinniśmy tego świadectwa szukać, aby było ono w pełni wiarygodne.
Rozdzielenie duszy i ducha
W Hbr. 4:12 apostoł Paweł definiuje świadectwo ducha jako wpływ Słowa Bożego, które "ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha". W wykładzie Duch, dusza i ciało w Biblii podałem proste quasi-matematyczne równanie, które opisuje relację duszy i ducha, a mianowicie dusza = duch + ciało. Interpretacja tego zapisu zależy od definicji duszy interesującej nas w danym kontekście. Jeśli bowiem pod pojęciem duszy rozumiemy istotę, wówczas wiemy, iż istota ludzka obejmuje fizyczne ciało i ducha (umysł). Jeśli natomiast duszę rozumiemy jako osobowość - a najwyraźniej w tej definicji porusza się apostoł Paweł w Hbr. 4:12 - wówczas dusza obejmuje ducha umysłu (element dynamiczny) i ciało charakteru (element statyczny). Biblia utożsamia charakter z ciałem z tego prostego powodu, że pojęcie charakteru opisuje stałe cechy zachowania, które zapisane są w naszym układzie nerwowym - naszym ciele. One także stanowią potężną motywację działania człowieka. Zdaniem badaczy nasze zachowanie nawet w 95 proc. wynika z instrukcji zapisanych w ciele.
Mamy zatem dwa rodzaje motywacji: 1) motywację wypływającą z charakteru - motywację w znacznej mierze nieświadomą i 'automatyczną' (charakter jest czymś, co manifestujemy w kontakcie ze światem poza bezpośrednią kontrolą analizy i kalkulacji) oraz 2) motywację mającą swoje źródło w działaniu ducha, która dąży do rekonstrukcji obrazu świata w umyśle wierzących i postępowania zgodnego z tym wiernym odzwierciedleniem uniwersalnych Boskich zasad. Rozdzielenie duszy i ducha, o którym mówi Hbr. 4:12, pozostawia nas z motywacją pierwszego rodzaju. Z przekształcenia podanego wcześniej równania otrzymujemy: dusza - duch = ciało. Ciało charakteru jest wynikiem rozdzielenia duszy osobowości i ducha umysłu. Widzimy zatem w lustrze nauki Słowa Bożego siebie takimi, jakimi powinniśmy być w Chrystusie, versus takim, jakimi jesteśmy. W tym sensie Pismo św. jest naszym narzędziem doskonalenia, "Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany" (2 Tm. 3:16,17 UBG). Przeglądanie się w nim uzupełnione świadomym, stałym wysiłkiem w kierunku korekty zachowania, z czasem skoryguje także nasz charakter, abyśmy oddawali cześć całą istotą - duchem i ciałem (2 Kor. 3:18; Jak. 1:22-25).
Świadectwo ducha jest świadectwem Słowa Bożego
Takie wewnętrzne rozdzielenie jest niezbędne wszystkim będącym w powołaniu. Ponieważ jesteśmy cały czas fizyczni, nasze zrozumienie spraw Bożych i codzienna praktyka Bożego Słowa może zostać łatwo zanieczyszczona rzeczami, które nie pochodzą z ducha. Oczyszczanie się jest więc dla nas koniecznością (Hbr. 9:23). Ale oczyszczać się możemy wówczas, kiedy właściwie zidentyfikujemy problem, oddzielimy go i przeznaczymy na zniszczenie. Oddzielić go natomiast możemy tylko przez "miecz obosieczny" nauki Biblijnej. Zaniedbywanie jej to zaniedbanie naszego powołania (por. Ef. 1:16-19; Flp. 1:9-11; Kol. 1:9-12). Jeśli nasze serca świadczą nam, że jesteśmy na wąskiej drodze i idziemy nią bez żadnych wycieczek na boki, to świadectwo nie będzie kompletne bez upewnienia się w Słowie Bożym, że rzeczywiście tak jest (Mt. 7:13,14).
Emocje rzeczywiście są elementem naszego życia z Bogiem. Doświadczenie radości jest czymś naturalnym w powołaniu, które dokonuje się przez Bożego ducha (Gal. 5:22,23). Niemniej emocje same w sobie jeszcze nie świadczą o tym, że nasza służba znajduje pełne uznanie u Boga. O tym może zaświadczyć tylko duch Boży, który przemawia do nas z kart Pisma i który może nam wyraźnie pokazać, które elementy naszego postępowania są z ducha, a które są z duszy (tj. wynikają z naszych ludzkich cech i skłonności). Musimy mieć świadomość faktu, że tak jak nie ma rozwoju organizmu bez pokarmu, tak też nie ma duchowej dojrzałości bez 'twardego pokarmu' Słowa (Hbr. 5:11-14). Zaniedbując gruntowne poznawanie Pisma, zatrzymujemy nasz duchowy wzrost w martwym punkcie i żadne emocje, żadne porywy serca i cała gorliwość świata tego stanu rzeczy nie zmienią (por. Rzym. 10:2).