Temat stosunku wierzących w Chrystusa do Zakonu Mojżeszowego, zasygnalizowany przez apostoła Pawła w Kol. 2:16-23, jest tak stary jak chrześcijaństwo, a jednocześnie nadal aktualny. Czym dla chrześcijanina jest Zakon i czy powinniśmy się do niego stosować? Jeśli tak, to w jakim zakresie? Jest oczywiste, że nie składamy dzisiaj ofiar starozakonnych, ale już na przykład 10 przykazań, które są częścią Prawa, nadal jest dzisiaj nauczanych w kościele powszechnym jako podstawowa nauka dla wierzących pod Nowym Przymierzem. Podobnie z kwestią obrzezania - chociaż dzisiaj nikt nie ma wątpliwości (lub prawie nikt), że obrzezanie dotyczy wyłącznie cielesnych Żydów, w I wieku toczył się na ten temat bardzo gorący spór (Dzieje 15:1,2; Gal. 4:21, 6:12).
Apostoł Paweł w wielu miejscach udowadnia, że jako wierzący w Jezusa Chrystusa nie podlegamy literze Zakonu. W badanym Kol. 2:16-23 apostoł podaje trzy zasadnicze argumenty na poparcie tej tezy: 1) Prawo było cieniem rzeczywistości w Chrystusie, a nie samą jej istotą, 2) jako członkowie Ciała Chrystusowego umarliśmy względem Prawa oraz 3) usiłowanie stosowania się do Zakonu przez wierzących rodzi samowolę wobec Prawa Bożego.
Analiza językowa Kol. 2:17
Analizę Kol. 2:16,17 warto rozpocząć od tekstu oryginału, bowiem polskie tłumaczenia z reguły mają dość liberalne podejście do tego wersetu. Zatem Kol. 2:16,17 za przekładem interlinearnym: "Nie więc ktoś niech was sądzi w zjedzeniu i w wypiciu lub w sprawie święta lub nowiu, lub szabatów, to jest cieniem tych mających nastąpić, zaś ciało Pomazańca" (GP). Ciało Chrystusowe jest 'cieniem' Chrystusa-Pomazańca, bowiem jego członkowie są przemieniani na obraz swojego Mistrza w codziennej pracy nad charakterem (Rzym. 8:29). Dopóki jednak nie dojdziemy do pełnej zgodności, będziemy w naszych sercach i umysłach 'cieniem', czyli w najlepszym przypadku niedoskonałym odbiciem naszego Pana. Podobnie przepisy Zakonu nie stanowiły istoty, ale cień - niedoskonałą reprezentację "tych mających nastąpić".
To, co znajdujemy w przekładach, jest już nie tyle przekładem dosłownym, co pewną interpretacją oryginału. Czytamy np. w tekście Biblii Tysiąclecia, że "Są to tylko cienie spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa." Z pewnością wadą tego rozwiązania jest zgubienie informacji: jeśli bowiem w oryginale czytamy, że Ciało [jest cieniem] Chrystusa, w przekładzie ten wątek został całkowicie zgubiony. Natomiast jeśli chodzi o fragment "rzeczywistość należy do Chrystusa", jest to pochodna zastosowania przez autora greckiego spójnika przeciwstawnego de, oznaczającego 'zaś', 'ale'. Otrzymujemy zatem strukturę szeregową, w której A jest cieniem B, zaś B jest cieniem C. W takim układzie Ciało Chrystusowe jest tożsame z określeniem 'tych [pokarmów, świąt, sabatów] mających nastąpić'. Literalne przepisy Zakonu są zatem reprezentacją tego, co ma mieć miejsce w związku z Ciałem Chrystusowym, stąd wersja Biblii Tysiąclecia: "rzeczywistość należy do Chrystusa".
Możliwość zastosowania de w strukturze szeregowej opisanej powyżej jest potwierdzona tekstem Biblijnym, m.in. rozbudowany 'łańcuszek' tego rodzaju znajdujemy w Mt. 1:2-16. Trzeba jednak jeszcze odnieść się do faktu, że de może także funkcjonować jako spójnik łączący. W przypadku Kol. 2:17 otrzymamy: "to jest cieniem tych mających nastąpić i ciało Pomazańca [jest cieniem tych mających nastąpić]". Tutaj trzeba jednak zrobić dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, forma ta wymaga użycia masywnej elipsy. Sensem elipsy jest możliwość wydobycia z kontekstu oczywistego elementu dla dopełnienia całości wypowiedzi. Najczęściej tym elementem jest pojedynczy wyraz, spójnik bądź czasownik. Czy pół zdania jeszcze kwalifikuje się jako elipsa to jest temat dyskusyjny. Ponadto, zwyczajowym miejscem dla występowania elipsy jest środek zdania - tutaj mamy elipsę na samym końcu.
Po drugie, de jest spójnikiem przeciwstawnym, który w określonych kontekstach może zafunkcjonować jako spójnik łączący, a nie na odwrót. Nie jest tak, że jeśli spójnik ma zastosowanie przeciwstawne i łączące, możemy w dowolny sposób decydować, czy w danej wypowiedzi chodzi o 'i' czy o 'ale'. Możemy zastosować de, obok jego podstawowego znaczenia, także w sytuacji, kiedy 1) w zdaniu pojawiła się dygresja i chcemy wrócić do głównego wątku, 2) aby wprowadzić dygresję, 3) aby rozpocząć nowy wątek, 4) dla zastosowania empatycznego powtórzenia, 5) w zdaniu następującym po zdaniu przeczącym, 6) w zdaniach warunkowych, 7) w zwrotach "tak ... ale", jednakże, z drugiej strony, ponadto etc. (na podstawie Thayer's Greek Lexicon). Nie stosujemy de w zdaniach typu "kupiłem chleb i masło" i w związku z tym takie zastosowanie również jest wykluczone w przypadku Kol. 2:17.
Prawo Mojżeszowe "cieniem tego, co ma nadejść"
Wydaje się zatem, że wersja Biblii Tysiąclecia we fragmencie Kol. 2:17, choć nie jest dosłowna, jest jednak uprawniona, tym bardziej, że nie jest to jedyne miejsce w Biblii, gdzie taka informacja się znajduje. Podobnie czytamy w Hbr. 8:5, gdzie apostoł nazywa Przybytek 'cieniem rzeczy niebiańskich', a także w Hbr. 10:1. W jakim jednak sensie "Prawo zawiera cień mających nadejść dóbr, a nie samą ich istotę"? (Hbr. 10:1 NW)
Określenie Prawa Mojżeszowego cieniem daje nam dobre wyobrażenie tego, w jaki sposób wszyscy w Chrystusie możemy odnieść z niego pożytek. Bo sam fakt, że odnosimy pożytek z czytania Prawa jest bezdyskusyjny. Apostoł Piotr mówi, że prorocy Starego Testamentu "nie sobie samym, lecz wam usługiwali", a przecież Mojżesz także jest nazywany w Piśmie prorokiem i on także, jako Boski przewód udzielania Prawa, usługiwał Kościołowi wieku Ewangelii (Pwt. 18:15; 1 Pt. 1:12 NW). Nasz pożytek nie polega jednak na wypełnianiu uczynków Prawa - obchodzeniu postów, ceremonii, składania ofiar, etc. dlatego, że te rzeczy miały znaleźć większe wypełnienie w Chrystusie.
Cień domu pokazuje pewien jego zarys, ale nie dowiemy się z niego żadnych szczegółów, ani koloru ścian, ani rodzaju dachówki, ani tego, czy w oknach są firanki czy rolety... Tych szczegółów nie dowiemy się, dopóki nie oderwiemy wzroku od cienia i nie spojrzymy na sam budynek. Podobnie typy ukryte w ceremoniach starozakonnych wskazywały na ich większe wypełnienie, ale nikt wówczas, znając jedynie cień, a nie znając rzeczywistego budynku, nie był w stanie określić ich faktycznego sensu. My dzisiaj, znając i cień (nauki Starego Testamentu), i sam budynek (nauki Nowego Testamentu), mamy dzięki temu dużo pełniejszy ogląd planu Bożego.
Pięknym przykładem tej sytuacji może być ceremonia wprowadzania kapłanów na urząd opisana w Kpł. 8:1-36. Szereg zawartych w niej figur wskazuje na poświęcenie kapłanów pod Nowym Przymierzem - tych, którzy są powołani wiarą, nawracają się i biorą chrzest w imię Pana Jezusa. I tak na przykład obmywanie się przyszłych kapłanów w umywalni obrazuje nasze obmywanie się z grzechu przez pokutę; białe szaty to usprawiedliwienie, jakie mamy w Jezusie Chrystusie; kropienie kapłanów krwią zmieszaną z oliwą wskazuje na chrzest duchem w poświęceniu i nowym zrodzeniu; ofiara kołysana przedstawia konieczność naszej ustawicznej pracy w uświęceniu. Wszyscy spośród wybranych, którzy nawracają się do Pana, biorą w tej ceremonii udział, ale nie w sensie fizycznym opisanym w Prawie, ale w sensie duchowym jako członkowie Ciała Chrystusowego.
Zrozumienie tego podwójnego wymiaru Prawa jest jednak warunkowane wiarą w Jezusa. Najwyraźniej pisze o tym apostoł Paweł w 2 Kor. 3:14-18, posługując się tym razem symbolem zasłony. Zasłonę na swojej twarzy miał Mojżesz, kiedy zstąpił z góry, "ażeby synowie Izraela nie patrzyli na koniec [Nowe Przymierze] tego, co było przemijające [Przymierze Zakonu] ... I tak aż do dnia dzisiejszego, gdy czytają Stare Przymierze, pozostaje [nad nimi] ta sama zasłona ... I aż po dzień dzisiejszy, gdy czytają Mojżesza, zasłona spoczywa na ich sercach [nie widzą 'końca' - pozaobrazowego znaczenia Zakonu]" (BT). "A kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada ... bo odsłania się ona w Chrystusie" (BT) - będąc poświęconymi przez Boga, uczestniczymy w Chrystusie w sposób rzeczywisty, a nie tylko figuralny. "My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu" (BT).
Uśmierceni względem Prawa
Kolejny argument przedstawiony jest przez Pawła w formie pytania: "Jeżeli wraz z Chrystusem umarliście względem elementów świata, to dlaczego - jak gdybyście żyli w świecie - dalej podporządkowujecie się postanowieniom...?" (Kol. 2:20 NW). Podobnie ta sama rzecz została wyrażona w Rzym. 7:1-6, gdzie czytamy, że "zakon panuje nad człowiekiem, dopóki on żyje ... Przeto, bracia moi, i wy umarliście dla zakonu przez ciało Chrystusowe" (BW). Argument jest więc czytelny: prawo panuje nad człowiekiem dopóki on żyje, a wy (członkowie Ciała Chrystusowego) już nie żyjecie, jesteście umarłymi, a zatem nie podlegacie już Prawu.
Problem, którego dotyczy ten argument, jest związany z metodą usprawiedliwienia ciała. W wykładzie Duch, dusza i ciało w Biblii pisałem, że pojęcie ciała w Biblii opisuje nie tylko ciało fizyczne, ale także ciało charakteru - zapisane w komórkach naszego ciała skrypty postępowania, które aktywowane są automatycznie w reakcji na określony bodziec. Ponieważ skrypty utrwalone bez udziału wiary prowadzą do przestępstwa prawa Bożego, Biblia mówi o 'ciele grzechu' (Rzym. 6:6); kiedy przemieniamy charakter na obraz Pana, stajemy się członkami Ciała Chrystusa (Rzym. 12:4,5). Przejście z ciała grzechu do Ciała Chrystusa wymaga dezyktywacji tego pierwszego - dlatego 'umieramy przez ciało Chrystusowe'. Nie oznacza to jednak, że stare skrypty znikają. One przestają przekładać się na zachowanie - używając języka programistycznego, można powiedzieć, że zostają nadpisane nowym kodem - ale nadal są. Powstaje zatem pytanie o metodę postępowania, która skutecznie zatrzyma je w pozycji nieaktywności/ śmierci.
Automatyzm skryptów przejawia się nie tylko w tym, że są one uruchamiane w reakcji na bodziec, a więc poza bezpośrednią kontrolą świadomości/ umysłu, ale również są w automatyczny sposób kształtowane: przez obserwację otoczenia (dotyczy szczególnie dzieci w wieku 1-6 lat) i powtarzanie określonych zachowań. Zakon tak właśnie działał. Jego przepisy mają charakter automatyczny: kiedy stanie się to, zrobisz to/ nie zrobisz tego. O słabości Zakonu zdecydował jednak fakt, że 'przemawiając' w ten sposób do podświadomości/ charakteru, Zakon pominął świadomość/ ducha/ umysł. Nie kształtował umiejętności myślenia i podejmowania decyzji w kontekście określonych sytuacji, ale uczył postępowania na zasadzie bodziec-reakcja. W ten sposób doszło do monstrualnego wręcz wynaturzenia pokazanego w przywódcach religijnych w czasach Jezusa: ludzie ci byli drobiazgowo skupieni na zachowaniu najmniejszego przepisu prawa, będąc jednocześnie wewnątrz pełnymi nienawiści. Stąd masywna krytyka faryzeuszy zapisana w Mt. 23:1-39.
Na osobowość składa się świadomość i podświadomość, umysł i charakter. Usprawiedliwienie wymaga kompleksowej reformy w obu tych elementach. Zakon, który adresowany był tylko do drugiego elementu, nie mógł spełnić zadania. Dlatego Paweł pisze wprost, że "Prawo nie uczyniło niczego doskonałym" (Hbr. 7:19 UBG). Dodaje jednak apostoł, "ale na jego miejsce została wprowadzona lepsza nadzieja, przez którą zbliżamy się do Boga". Tą lepszą nadzieją jest Chrystus jako arcykapłan Nowego Przymierza i związane z nim udzielanie ducha prawdy, który odnawia umysł przez rozwój w znajomości, a następnie ciało, pieczętując je posiadanym wzorem prawdy (zobacz wykład Nowe stworzenie i przemiana wewnętrznego człowieka). Duch czyni dla nas to, czego nie mógł Zakon: dzięki świadomej kontroli efektywnie uśmierca stary charakter i rozwija nowy na obraz Jezusa Chrystusa (Rzym. 6:3-5; Ef. 4:20-24). Będąc zatem uśmierceni w ciele grzechu przez ducha, jesteśmy także uśmierceni względem Prawa, które zostaje zastąpione nowym wraz ze zmianą kapłaństwa (Hbr. 7:11,12). "A gdy mówi 'nowe', uznaje pierwsze za przedawnione" (Hbr. 8:13 UBG).
Samowolna forma oddawania czci
Problem samowoli w oddawaniu czci zabiera najwięcej miejsca w całym omawianym tekście Kol. 2:16-23. Apostoł Paweł na kilka sposobów nawiązuje do tej sprawy, zarzucając proponentom trzymania się Zakonu 'zmysłowy sposób myślenia', fałszywą pokorę, a także sprawowanie 'kultu własnego pomysłu', który jest "według nakazów i nauk ludzkich" (Kol. 2:18,22,23 BT). Jest to poważny zarzut. Jezus Chrystus zapewnia bowiem, że "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie". Tych, którzy oddają cześć "według własnego pomysłu" nasz Pan nazywa w tym samym wątku czynicielami bezprawia (Mt. 7:21-23).
W przypadku przestrzegania Prawa problem polega na tym, że nikt dzisiaj, nawet sami Żydzi w Izraelu, nie jest w stanie przestrzegać Zakonu we wszystkich jego elementach. Nie ma chociażby świątyni, gdzie mogłyby być składane ofiary, i nie ma kapłanów, którzy mogliby je składać. Jesteśmy więc skazani na w istocie samowolne decydowanie, które przepisy będziemy wypełniać, a które nie. Ale to jest metoda działania, z której będziemy się musieli przed Panem rozliczyć.
Znakomitym przykładem ilustrującym powyższy problem jest wypełnianie przez współczesnych chrześcijan 10 przykazań. To jest element Zakonu powszechnie uznawany jako obowiązujący. Nie jest jednak wiedzą powszechną, że znana z katechizmów formuła nie jest formułą Biblijną. Aby dopasować przykazania Boże do bieżących okoliczności, kościół powszechny podjął decyzję o zmianie treści jednego z przykazań oraz całkowitym usunięciu innego. Przykazanie zmienione w oryginale nakazywało obchodzenie sabatu - obecnie nakazuje 'święcenie dnia świętego' (Wj. 20:8-11). Przykazanie usunięte z kolei zakazywało czynienia wizerunków w celu oddawania im czci - kult świętych rzeźb, obrazów, miejsc, etc. jest jak wiadomo w kościele obowiązujący (Wj. 20:4-6).
Wierzący w Chrystusa nie mogą jednak w takich domniemanych wersjach kultu mieć swojego udziału. Nie ma takiego oficjum, które mogłoby zmienić Słowo Boże (Obj. 22:18,19). Zamiast wybierania sobie dogodnych przykazań Zakonu, musimy rozumieć, że całe Prawo - wszystkie jego święte dni, święte szaty, święte ofiary, święte ceremonie, etc. - nie dotyczy członków Ciała Chrystusowego jako obowiązek literalnego wypełniania. Owszem, norma prawa pozostaje aktualna i to nie w formie obowiązującej Żyda pod Zakonem, ale dopełnionej przez naszego Pana (Mt. 5:17-19). O ile Zakon oparty był na prawie miłości obowiązkowej - sprawiedliwości - prawo, któremu podlegamy w Chrystusie, jest prawem miłości nieobowiązkowej, miłości ofiarniczej (Łk. 14:27; 2 Kor. 5:14,15). To znacznie więcej niż wymagał Zakon. I my, jeśli pragniemy mieć udział w nagrodzie zmartwychwstania do chwały przedłożonej nam przez Boga w Chrystusie, musimy zastosować się nie do nakazów Zakonu Mojżeszowego, ale do nakazów Zakonu Chrystusowego. W przeciwnym razie "Chrystus na nic się wam nie przyda" (Gal. 5:2 NW).