Spis treści:
- Ofiary starozakonne figurą ofiary Jezusa Chrystusa
- Ofiara posłuszeństwa Jezusa za nieposłuszeństwo Adama
- Cena równoważna
- Prawy czyn Jezusa za nieprawy czyn Adama
- Śmierć i zmartwychwstanie
- Zastosowanie ofiary Jezusa Chrystusa
Na początek można by zapytać, po co taki wykład. Wszyscy wierzący wiedzą, że ofiarą Jezusa Chrystusa była jego męczeńska śmierć na drzewie. Dlaczego śmierć? Ponieważ Pan Bóg oczekiwał, że ktoś bezgrzeszny odda swoje życie w zamian za życie, które utracił Adam. Tak widziany pogląd rzeczywiście nie wymaga szczególnych objaśnień, ale jest w swojej prostocie bardzo problematyczny. W jakim bowiem świetle stawiamy Pana Boga? Kiedy Izrael składał jako ofiarę krwawą swoich synów i swoje córki Molochowi, Bóg mówi przez proroka Jeremiasza, że jest to "coś, czego im nie nakazałem, ani nie zrodziło się to w moim sercu, by czyniono tę obrzydliwość" (Jer. 32:35 NW). Bóg, na myśl którego nie przyszło składanie krwawych ofiar z ludzi, jednak dokładnie takiej ofiary zażądał od swojego pierworodnego syna?
Nie chodzi o to, że Jezus nie musiał umrzeć. Musiał, skoro umarł. Co więcej, apostoł Paweł mówi o Jezusie, że "zakosztował śmierci za każdego człowieka" (Hbr. 2:9 NW). Zatem jego śmierć ma znaczenie i ma swoje miejsce w Boskim Planie. Ale może nie do końca takie, jakie przeważnie sobie wyobrażamy. Jeśli bowiem przylgniemy do tradycyjnej interpretacji zaznaczonej w poprzednim paragrafie, do prawdy trudno przekonywująco odpowiedzieć na pytanie, czym tak naprawdę Jahwe różni się w tym miejscu od Molocha, jeśli obaj dla zbawienia żądają krwawych ofiar? Oczywiście, Zakon figuralnie takich ofiar wymagał, ale musimy z tego faktu wyciągnąć właściwą naukę. Apostoł Paweł mówi, jaki był ich cel: "przez te ofiary następuje co roku przypomnienie grzechów, bo nie jest możliwe, żeby krew byków i kozłów usuwała grzechy" (Hbr. 10:3,4 NW).
Ofiary starozakonne figurą ofiary Jezusa Chrystusa
Musimy mieć świadomość, że krwawe ofiary składane pod Zakonem nie miały mocy usprawiedliwiającej Żyda przed Bogiem, ale były elementem uświadamiającym mu jego grzeszność (Rzym. 3:20). Podstawą usprawiedliwienia Żyda składającego ofiary nie były te ofiary, ale jego wiara i wypływające z niej posłuszeństwo Zakonowi (Rzym. 3:28). Ofiary składane bez wiary nie były przez Boga przyjęte, o czym najwyraźniej zaświadcza prorok Samuel: "Czyż milsze są dla Pana całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość - od tłuszczu baranów" (1 Sm. 15:22 BT). Ofiara była narzędziem w ręku wiary. Bez wiary sama w sobie była bezużyteczna (por. Ps. 51:16,17).
W ten sposób już Stary Testament wskazuje na sens ofiary Jezusa Chrystusa. Cielesne ciało, które wówczas posiadał nasz Pan, było narzędziem w ręku jego wiary wykonującej wolę Ojca, o czym on sam proroczo informuje: "Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę - w zwoju księgi napisano o Mnie - abym spełniał wolę Twoją, Boże" (Hbr. 10:5-7). Ofiary zwierzęce pod Zakonem figurowały ofiarę ciała naszego Pana. Ale to ciało nie służyło mu po to, żeby mógł oddać życie - w przeciwnym razie wystarczyło zwykłe samobójstwo, wartość doskonałego życia Jezusa byłaby Bogu oddana i nie byłaby potrzebna ta ogromna masa cierpienia, która go spotkała. Ciało miało natomiast służyć jako narzędzie posłuszeństwa Bogu: "aleś Mi utworzył ciało ... Oto idę ... abym spełniał wolę Twoją, Boże".
Ma zatem tutaj zastosowanie ta sama sytuacja, która jest figuralnie pokazana w ofiarach starozakonnych. Śmierć zwierzęcia ofiarnego wskazuje na śmierć ciała naszego Zbawiciela. Ale tak jak pod Zakonem śmierć sama w sobie nie zapewniała usprawiedliwienia, tak śmierć Jezusa na drzewie jako taka także nie jest tą właściwą ceną zapewniającą człowiekowi zbawienie. Tą właściwą ceną jest wiara prowadzącą do posłuszeństwa. Tak jak Żyd pod Zakonem był usprawiedliwiony z wiary, kiedy z wiarą składał swoją ofiarę, tak ofiara ciała Jezusa jest skuteczna w usprawiedliwieniu wierzących, ponieważ została przeprowadzona od początku do końca w zupełnym posłuszeństwie Bogu, bez jednego potknięcia (1 Pt. 2:22).
Żebyśmy nie mieli żadnych wątpliwości, powyższe wnioski nie wynikają jedynie z interpretacji ofiar starozakonnych, ale są także bezpośrednio potwierdzone jasnym tekstem Biblijnym. W Rzym. 5:19 apostoł Paweł pisze na ten temat: "Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi" (BT). Nie ma zatem wątpliwości, że nie sama tylko śmierć naszego Pana jest ceną za Adama, ale całkowite posłuszeństwo Bogu dochowane przez niego aż do śmierci. Co równie istotne, Paweł pokazuje, dlaczego tą ceną jest posłuszeństwo: ponieważ Adam okazał się nieposłuszny.
Ofiara posłuszeństwa Jezusa za nieposłuszeństwo Adama
Grzesząc, pierwszy człowiek pokazał, że nie rozumie Boskiej sprawiedliwości. A ponieważ "dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ez. 18:4 NW), zbawienie człowieka wymaga, mówiąc ogólnie, nauczenia go, czym ta sprawiedliwość jest i czym jest jej całkowite posłuszeństwo. I to jest właśnie esencja ofiary Jezusa Chrystusa. Kiedy Piłat pyta naszego Pana, czy jest królem, ten potwierdza, po czym dodaje: "Ja się po to narodziłem i po to na świat przyszedłem, żeby dać świadectwo prawdzie" (Jn. 18:37 NW). Jest to właściwie najpełniejsze wyrażenie sensu ofiary naszego Zbawiciela, który przychodzi, aby wydać człowiekowi świadectwo o Boskiej sprawiedliwości i jej posłuszeństwie. Nie mówi: "przyszedłem, żebyście mnie mogli zabić", bo to nie była istota jego ofiary. Sama tylko śmierć nie ma waloru reformującego upadłego człowieka; śmierć poniesiona jako konsekwencja niezachwianego posłuszeństwa w służbie prawdy - już tak.
O tym zresztą najwyraźniej uczy apostoł Paweł w Hbr. 2:14,15,18 - "Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli ... W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom" (BT). Doświadczenie śmierci przez Pana Jezusa było zatem niezbędne jako wzór dla wszystkich, którzy wierząc, ponoszą ofiary dla posłuszeństwa Bogu, łącznie z największą ofiarą życia. Mając te same doświadczenia, nasz Pan wie, w jaki sposób przyjść z pomocą "tym, którzy są poddani próbom". Co więcej, Paweł uczy, że on sam był dzięki swoim próbom wydoskonalony (Hbr. 5:8,9).
Sens ofiary Jezusa Chrystusa wynika bezpośrednio z logiki Boskiego planu stworzenia doskonałego człowieka. Dzieło stwórcze w tym sensie nie skończyło się w momencie stworzenia Adama. Adam bowiem nie był stworzeniem doskonałym, a jedynie "bardzo dobrym", a to dlatego, że nie był stworzony w pełni, tzn. był stworzony na podobieństwo Boże, ale nie na Boży obraz. A ponieważ jego charakter nie był Bożym obrazem, skończyło się to upadkiem. Obecny siódmy dzień stwarzania jest czasem odpoczynku Pana Boga, ponieważ Boży obraz w człowieku jest stwarzany na podstawie ofiary Jezusa Chrystusa - na podstawie tego doskonałego świadectwa o prawdzie, które nam pozostawił (zobacz komentarz Biblijny do Rdz. 1:26,27 oraz Hbr. 4:1-11). W ten właśnie sposób jedną ofiarą Jezusa Chrystusa Bóg czyni doskonałymi tych, którzy są ustawicznie poświęcani - którzy nieustannie idą jego śladem (Hbr. 10:14; por. 2 Kor. 3:18; Hbr. 12:1-3).
Cena równoważna
W 1 Tm. 2:5,6 apostoł Paweł pisze, że "jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich" (BW). Terminologia używająca określeń 'okup' i 'odkupienie' jest chętnie używana przez wyznania podtrzymujące doktrynę ofiary Jezusa Chrystusa w postaci opisanej we wstępie do wykładu. Ponieważ słowo 'okup' natychmiast przynosi z sobą konotację wymiernych, materialnych wartości, posługiwanie się nim jako określeniem Biblijnym dodatkowo wzmacnia argument, że istotą ofiary naszego Pana było oddanie Bogu wartości, którą utracił Adam - wartości nieskażonego życia. Dochodzi zatem do swego rodzaju transakcji między Bogiem, a Jezusem Chrystusem, w której Bóg uwięził dłużnika (Adama) i jego dzieci w więzieniu śmierci. Wolność zostanie im zwrócona jedynie wówczas, gdy pojawi się ktoś (Jezus Chrystus), kto odda Bogu utraconą wartość (życie utracone przez Adama).
Słabość takiej transakcyjnej doktryny odkupienia staje się jednak manifestacyjnie widoczna, jeśli uwzględnimy fakt, że w tym spojrzeniu cena, którą Jezus dostarcza Bogu, nie jest przecież jego własnością! Dłużnik (lub jego zastępca) nie może oddać wierzycielowi czegoś, co i tak do niego należy, i stwierdzić, że dług został spłacony! Taką właśnie sytuację zakłada doktryna transakcyjna. Musimy bowiem wziąć pod uwagę, że życie, którym dysponuje Jezus Chrystus, także pochodzi od Boga. Jezus nie jest postacią samorodną, ale jest Bożym Synem - Bożym stworzeniem - bez względu na to, czy mówimy o jego egzystencji ludzkiej, przedludzkiej czy po zmartwychwstaniu (Jn. 5:26; Łk. 1:35; Kol. 1:15-17, 18-20; Hbr. 1:3-5; zobacz wykład Trzy natury Jezusa Chrystusa). Jeśli zatem mówimy o życiu jako wartości samej w sobie, o sile życiowej, która działa w człowieku, Jezus nie mógł zwrócić tej wartości Bogu w postaci okupu, ponieważ jej sam z siebie nie posiadał.
Okup, o którym mówi 1 Tm. 2:5,6 w przekładzie Biblii Warszawskiej (a także m.in. Nowego Świata, Biblii Tysiąclecia i Biblii Gdańskiej) to greckie anti-lytron - cena równoważna. Ceną równoważną była cena posłuszeństwa, jak o tym mówi Rzym. 5:19. Ale Paweł mówi na temat tej równoważności jeszcze jedną ciekawą rzecz werset wcześniej: "A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie" (Rzym. 5:18 BT). Zatem elementem równoważności ceny posłuszeństwa, jaką zapłacił Jezus, była także równoważność 'czynu sprawiedliwego' - konkretnego działania naszego Pana, które w kontekście zachowania posłuszeństwa sprawiedliwości było przeciwieństwem działania Adama. Miejmy pewność, że nie chodzi o sam fakt śmierci - zgon człowieka trudno nazwać jego czynem, a tym bardziej czynem sprawiedliwym.
Prawy czyn Jezusa za nieprawy czyn Adama
Równoważność próby posłuszeństwa nie dotyczy w oczywisty sposób spożycia zakazanego owocu, tym bardziej, że księga Rodzaju nie opowiada tej historii w dosłownych terminach. Jej istotą jest zachowanie posłuszeństwa w analogicznych okolicznościach. Pytanie zatem, kiedy Jezus znalazł się na próbie odpowiadającej próbie Adama? Kiedy został zawieszony na krzyżu. Kluczem jest tutaj oświadczenie z Rdz. 2:24 - "i staną się jednym ciałem". Ponieważ Adam wie, że jest jednym ciałem ze swoją żoną, kiedy widzi ją z zakazanym owocem, jest pewien, że sprowadziła wyrok śmierci także na niego. Potem będzie miał pretensje do Pana Boga, że Ten dał mu taką żonę (Rdz. 3:12). Adam zatem znajduje się w sytuacji, w której nie popełniwszy jeszcze żadnego wykroczenia, jest przekonany, że podpadł pod wyrok śmierci. Ma jednak ciągle wybór, czy pozostać posłusznym zakazowi Bożemu, jednak z jakichś powodów dobrowolnie i w pełni świadomie go przekracza.
Dlatego apostoł Paweł pisze, że grzech nie został policzony Ewie, ale Adamowi, ponieważ "Adam nie był zwiedziony, lecz kobieta została całkowicie zwiedziona" (1 Tm. 2:14 NW). Nasz praojciec rozumiał potrzebę posłuszeństwa, ale nie rozumiał tego, że żadne okoliczności nie zwalniają człowieka z przestrzegania Bożej sprawiedliwości. Nie ma takiej sytuacji, w której człowiek może powiedzieć: "teraz to już jest mi wszystko jedno". Niewykluczone, że przestępstwo Adama było takim właśnie gestem rezygnacji człowieka przekonanego, że nic go już nie uratuje. Jezus przychodzi, aby swoją ofiarą dać człowiekowi wzór posłuszeństwa bezkompromisowego, które trwa bez względu na okoliczności.
Jezus dopełnia swoją ofiarę próbą analogiczną do próby Adama. Wisząc na krzyżu, nasz Pan doświadcza utraty społeczności z Bogiem. Jego zawołanie "Boże mój! Boże mój! czemuś mię opuścił?" świadczy o tym, że obawia się, że w którymś momencie zawiódł; że pojawiło się jakieś 'czemuś', które spowodowało odwrócenie się Pana Boga od niego (Mt. 27:46 BG). Tak jak Adam jest przekonany o swoim potępieniu, kiedy widzi Ewę z owocem, tak podobnie nasz Pan jest przekonany, że zawiódł i sprowadził na siebie wyrok. Adam jednak zawodzi, nasz Pan natomiast trwa do końca. Zdaje swój egzamin posłuszeństwa do końca, nie popełniając jednego fałszywego ruchu i nie wypowiadając jednego fałszywego słowa. Jednocześnie, jego świadectwo o prawdzie, o którym mówił Piłatowi, staje się w tym momencie kompletne.
Śmierć i zmartwychwstanie
Celem niniejszego wykładu jest pokazanie, że sensem ofiary Jezusa Chrystusa jest zachowanie bezwzględnego posłuszeństwa Bogu w misji wydawania świadectwa prawdzie. Śmierć krzyżowa była elementem tej misji, i to bardzo istotnym, bo wieńczącym całe dzieło. Trzeba jednak dostrzec, że ofiarowanie ciała przez naszego Pana nie rozpoczęło się na Kalwarii i nie ograniczało się wyłącznie do krzyża. Ofiara ciała Jezusa Chrystusa jest nierozerwalnie związana z ofiarą posłuszeństwa. Ludzkie ciało, które otrzymał przy narodzeniu z Marii, było bowiem narzędziem wypełnienia jego misji, na co wyraźnie wskazuje cytowany już Hbr. 10:5-7 - "Ofiary i daru ofiarnego nie chciałeś, lecz przygotowałeś mi ciało ... Oto przychodzę ... aby wykonywać wolę twoją, Boże" (NW). Zatem jego ciało - jego ludzkie życie - zostało położone na ołtarzu śmierci znacznie wcześniej niż w dzień ukrzyżowania.
Jeśli mówimy, że ofiara ciała Jezusa jest elementem jego misji, jej początku właśnie tam należy upatrywać - tam, gdzie zaczęła się jego służba; w momencie, w którym wypowiedział prorocze słowa "oto przychodzę". Tym momentem jest chrzest Pana Jezusa w Jordanie, kiedy przychodzi do Jana 'wypełnić wszelką sprawiedliwość', tzn. dobrowolnie i osobiście stawić się na służbę wypełniania woli Bożej (Mt. 3:13-17). Apostoł Paweł wyjaśnia, że zanurzenie i wynurzenie naszego Pana dokonane w wodach Jordanu było symbolicznym wyrażeniem chrztu duchem, którego także wówczas doświadczył Jezus w elemencie zanurzenia w śmierć jego ludzkiego życia i jednoczesnego powstania z martwych jako duchowy syn Boży, co zostało potwierdzone słowami samego Boga "To jest mój Syn umiłowany, którego darzę uznaniem" (Mt. 3:17 NW; Rzym. 6:3-5).
Chrzest duchem jest zatem dla naszego Pana nie tylko momentem narodzenia się z ducha, o czym później on sam będzie nauczał Nikodema, ale także śmierci jego człowieczeństwa, które zostało w tym momencie położone na Boskim ołtarzu i tam też dokonane 3,5 roku później (Jn. 3:3-8). Nie bez znaczenia jest fakt, że pierwszy z listów apostoła Pawła rozpoczyna się tą właśnie informacją o naszym Panu, "który się narodził z nasienia Dawidowego według ciała; A pokazał się Synem Bożym możnie, według Ducha poświęcenia, przez zmartwychwstanie" (Rzym. 1:1-4). Duch Boży, przez którego ludzkie życie naszego Pana zostało poświęcone na śmierć, był zarazem także źródłem jego powstania z martwych jako duchowego Syna Bożego, spłodzonego do Boskiej natury (Jn. 1:18). A ponieważ nie ma powstania z martwych bez śmierci, chrzest Pana Jezusa jest także w sensie duchowym zakończeniem jego ludzkiej egzystencji, która od tego momentu była przeznaczona na dokonanie się w śmierci fizycznej - faktycznej i ostatecznej.
To informacja niezwykle ważna dla wybranych, którzy także doświadczają chrztu duchem na obraz chrztu Jezusa Chrystusa. Jest to oczywiste nie tylko z przywołanego już 6 rozdziału listu do Rzymian, ale także m.in. Kol. 3:1-4 - "Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale" (BT). Tutaj także pojawia się element śmierci i następującego po niej zmartwychwstania. Wzorem naszego Pana jesteśmy bowiem przyprowadzeni przez ducha poświęcenia do Boskiego ołtarza, aby nasze życie było odtąd poświęcone Bogu i w służbie dla Boga dokonane. I tak jak nasz Pan w Jordanie rozpoczął ofiarę ze swojego ciała, podobnie i my mamy 'oddać swoje ciała jako ofiarę żywą, świętą, godną upodobania Boga, na świętą służbę' (Rzym. 12:1).
Co ciekawe, śmierć Jezusa Chrystusa złożonego na Boskim ołtarzu w wodach Jordanu zdaje się być także zaznaczona w Zakonie. Poprzedni śródtytuł mówił o zawieszeniu Pana Jezusa na drzewie jako karze poniesionej przez niego niejako awansem za tych spośród Żydów, którzy przyjmując go, stali się poddanymi nie starego, a Nowego Przymierza. Otóż Zakon nie przewidywał zawieszenia żywego człowieka, tylko zawieszenie zwłok (Pwt. 21:22,23). Nasz Pan, jak wiemy, w momencie zawieszenia był przytomny. Przepis Zakonu może zatem wskazywać w tym miejscu na fakt, iż nasz Pan, będąc fizycznie żywym, w sensie duchowym znajdował się w stanie poświęcenia, a jego ludzkie życie było już wówczas przeznaczone na śmierć.
Zastosowanie ofiary Jezusa Chrystusa
Pozostaje zatem pytanie, w jaki sposób wykorzystujemy ofiarę Jezusa Chrystusa? Nietrudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie, jeśli uwzględnimy jej podstawowy sens - ofiarą naszego Pana jest świadectwo zupełnego posłuszeństwa, które zostało wydane grzesznemu człowiekowi po to, abyśmy my ukształtowani na wzór Jezusa Chrystusa mogli przyjść do tego samego stanu zupełnego posłuszeństwa Bogu. Taki de facto jest sens zbawienia - przywrócenie człowiekowi prawa do życia na zasadach całkowitego posłuszeństwa zasadom Boskiej sprawiedliwości. Bóg nie potrzebuje, aby ktokolwiek dawał mu prawo do zbawienia człowieka. Jeśli mówimy, że Jezus złożył Bogu w ofierze swoje prawa życiowe, aby mogły być one następnie wykorzystane do zmartwychwzbudzenia Adama i jego potomstwa, w rzeczywistości mówimy, że Bóg tego prawa nie posiadał.
Bóg nie potrzebuje niczyjej zgody, aby mógł okazać się Stworzycielem i Zbawicielem swojego stworzenia. Jedyne, w czym jest ograniczony, to swoje własne zasady sprawiedliwości - zasady, które mówią: "Dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ez. 18:4 NW). Dlatego przywrócenie do życia rodzaju ludzkiego jest obwarowane warunkiem przywrócenia człowiekowi sprawiedliwości. "A jeśli człowiek jest prawy i czyni zadość sprawiedliwości ... ten jest prawy. Na pewno będzie żył" (Ez. 18:5-9 NW). I tutaj jest zadanie dla Pana Jezusa, który przychodzi nauczyć grzesznego człowieka, czym jest Boska sprawiedliwość i jej zupełne posłuszeństwo. Kiedy zatem wykorzystujemy ofiarę Jezusa Chrystusa? Kiedy korzystamy z tego wzoru, który nam pozostawił.
Dokładnie ta myśl zdaje się być wyrażona przez apostoła Pawła w 10 rdz. listu do Hebrajczyków. W wersetach 5-7 nasz Pan proroczo deklaruje poświęcenie swojego ludzkiego życia dla wypełniania woli Bożej. Następnie Paweł dodaje, "Przez którą wolę jesteśmy poświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz uczynioną" (Hbr. 10:10). Zatem ta sama wola Boża, która oczekiwała wiernej służby od naszego Pana, oczekuje tej samej służby i tego samego poświęcenia od nas. Co więcej, czytamy, że nasze poświęcenie ma miejsce "przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa", a więc na wzór tej złożonej przez niego ofiary. I nie chodzi tutaj o jednorazową ofiarę z własnego życia, bowiem chwilę później apostoł dodaje, że ofiara naszego Pana prowadzi do doskonałości tych, którzy są ustawicznie poświęcani - którzy trwają w poświęceniu dla spraw Bożych, a nie tylko dokonują jednorazowego aktu poświęcenia swojego życia (zobacz komentarz do Hbr. 10:14).
O tym, że ofiara naszego Pana jest ofiarą posłuszeństwa w wydawaniu świadectwa prawdzie, najwyraźniej świadczy także Ef. 1:7,8 - "W Nim mamy odkupienie przez Jego krew - odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski. Szczodrze ją na nas wylał w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia..." (BT). Jeśli Bóg udziela daru życia na warunku posłuszeństwa Jego sprawiedliwości, najpierw trzeba tę sprawiedliwość rozumieć, aby w ogóle myśleć o jej przestrzeganiu. Adam jej nie rozumiał. My jesteśmy o niej pouczeni dzięki temu, że nasz Pan złożył swoją ofiarę - nie ofiarę praw życiowych, ale ofiarę posłuszeństwa i wydania świadectwa prawdzie. Jeśli tak rozumiemy odkupienie, nietrudno zrozumieć, w jaki sposób jest ono na nas 'wylewane w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia'. Jezus dostarczył swoją ofiarą wzoru, na którym my mamy się uczyć, a ucząc się - także wykonywać. Wylewanie praw życiowych w postaci mądrości to czysta abstrakcja; być może atrakcyjna dla teologów, ale bezużyteczna z punktu widzenia wybranych.
Jest jeszcze przynajmniej jeden powód, dla którego należy odrzucić doktrynę ofiary Jezusa Chrystusa rozumianą jako oddanie przez niego praw życiowych za Adama, a mianowicie Kol. 1:18-20 - "Bóg uznał za dobre ... żeby przez niego na nowo pojednać ze sobą wszystko inne - czy to, co na ziemi, czy to, co w niebiosach - wprowadzając pokój przez krew, którą on przelał na palu męki" (NW). Jeśli rozumiemy, że Jezus oddał prawa życiowe za Adama jako cenę równoważną, w jaki sposób ta ofiara mogłaby mieć zastosowanie za "to, co w niebiosach"? Nie jest potrzebna szczególnie wnikliwa analiza, aby dostrzec, że między życiem człowieka, a życiem anioła nie zachodzi żadna równoważność. Dodatkowo komplikuje sprawę fakt, że nie ma wzmianki w Piśmie, aby upadli aniołowie byli skazani na karę śmierci - wręcz przeciwnie, oni ciągle żyją i działają, tak jak ich wódz Lucyfer. Zatem oddawanie za nich praw życiowych wydaje się całkowicie bezcelowe.
Jeśli natomiast rozumiemy, że podstawą ofiary naszego Pana było zachowanie doskonałego posłuszeństwa w wydawaniu świadectwa prawdzie, tekst ten staje się oczywisty - ze wzoru, który pozostawił nasz Pan, uczymy się nie tylko my, ale także upadli aniołowie, którzy pragną powrotu do społeczności z Bogiem. W ten sposób ta ofiara znajduje zastosowanie w każdym miejscu i wobec każdej istoty - cielesnej i duchowej - dotkniętej grzechem (por. 1 Pt. 1:12). Mamy zatem ofiarę naszego Pana, którą przyswajamy nie na sposób wirtualny lub mistyczny, ale na sposób rzeczywisty, jeśli tylko wchodzimy przez niego na wąską drogę poświęcenia i na niej trwamy (Mt. 7:13,14).