komentarzbiblijny.pl

"A jeśli ktoś uważa, że coś wie, to jeszcze nie wie tak, jak wiedzieć należy ... Po części bowiem poznajemy i po części prorokujemy" (1 Kor. 8:2, 13:9)

jesteś tutaj: > > >


Komentarz do 2 Tm. 4:2 [głoszenie Ewangelii]

"Ogłoś to słowo; stań obok w porę, czy nie w porę; wykaż, krytykuj, zachęcaj, w całej wyrozumiałości i nauczaniu" (NBG)

Streszczenie komentarza: przedmiotem analizy jest 2 Tm. 4:2 i podany tam nakaz ogłoszenia Ewangelii. W tym kontekście celem komentarza jest możliwie wielowątkowe spojrzenie na obowiązek ewangelizacji: czym jest ewangelizacja i jaki jest jej zakres, czym różni się głoszenie Ewangelii od jej ogłoszenia, jaki związek z obowiązkiem głoszenia ma Mt. 24:14, kogo dotyczy obowiązek ewangelizacji i w jaki sposób rozumnie wykonywać naszą chrześcijańską służbę dla prawdy.

Zapoznanie się z dosłownym tłumaczeniem 2 Tm. 4:2 ma dość istotne znaczenie, bowiem w zależności od przekładu możemy otrzymać sens, który będzie całkiem odległy od sensu oryginału. Oryginał podaje to, co znajdziemy np. w Nowej Biblii Gdańskiej: "ogłoś to słowo". Niemniej wielokrotnie spotkamy się także w innych przekładach z wersją "głoś słowo". Dla wierzących, którzy zastanawiają się nad formą, jaką powinien przyjąć ich stosunek do ewangelizacji, to ważna różnica. "Głoś" jest formą ciągłą, sugeruje zatem, że powinniśmy być ciągle zajęci głoszeniem 'słowa', każdego dnia w kontakcie z ludźmi, którzy nie wierzą, a którzy mogliby uwierzyć dzięki głoszonej im Ewangelii. Taką myśl zdaje się wspierać znaczenie greckiego kerysso, które przede wszystkim ma związek z ogłaszaniem publicznym. Jeśli dodamy do tego słowa Pana, że "ta dobra nowina o królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom", wydaje się oczywistym, co dziś powinniśmy robić (Mt. 24:14).

Głoszenie Ewangelii: 2 Tm. 4:2 w kontekście Mt. 24:14

Przede wszystkim, trzeba jednak zauważyć, że Mt. 24:14 jest proroctwem odnoszącym się do konkretnego czasu. Cały fragment podaje złożony znak opisujący różne zjawiska, które miały zapowiadać zbliżające się zniszczenie świątyni jerozolimskiej (70 r. n.e.). Stosowanie tych słów do czasu obecnego nie wydaje się być trafione. Po drugie, kerysso znajduje się w 2 Tm. 4:2 w czasie przeszłym dokonanym (!), co w połączeniu z trybem rozkazującym kładzie silny akcent na szybkie wykonanie / ukończenie zadania. Ewangelia miała zatem zostać szybko ogłoszona, a nie głoszona w nieskończoność. Ciekawostką w tym kontekście może być czas napisania 2 listu do Tymoteusza, a mianowicie szacuje się, że Paweł pisał ok. 65 roku n.e., a więc zaledwie rok przed pierwszym oblężeniem Jerozolimy przez Cestiusza Gallusa w 66 r. n.e. Słusznie można zauważyć, że Tymoteusz związany był z Efezem, a nie Jerozolimą, ale faktem także jest istnienie w tym mieście dość licznej społeczności żydowskiej, która mogła być w większym stopniu zainteresowana wydarzeniami w Judei.

Słowa zawarte w 2 Tm. 4:2 zostały zatem napisane do konkretnej osoby, w konkretnych okolicznościach i określonym czasie. Nawet jeśli uznamy, że list do Tymoteusza jest częścią Biblii, a zatem wszyscy jesteśmy adresatami, nie zmienia to faktu, że Paweł pisze o ogłoszeniu, a nie o głoszeniu. Okoliczności ewangelizacji były w I wieku znacząco inne od dzisiejszych. Wówczas była potrzeba ogłoszenia - powiadomienia Żydów i nie-Żydów o zbawieniu w Chrystusie, ponieważ tej wiedzy, zwłaszcza poza Judeą, po prostu nie było. Dzisiaj nie ogłaszamy Chrystusa w tym sensie. Żyjemy obecnie nie w społeczeństwie przedchrześcijańskim (jak wierzący w I wieku), ale postchrześcijańskim; społeczeństwie, które wyrosło z chrystianizmu, ale od Chrystusa się odwróciło. To zupełnie zmienia postać rzeczy. Głoszenie ludziom dzisiaj, że jest Chrystus, jest bezcelowe, bo oni wiedzą, że jest. Problem polega na tym, że oni w tego Chrystusa nie wierzą.

Funkcjonowanie w społeczeństwie postchrześcijańskim wymusza w jakimś sensie na wszystkich, którzy mają ducha głoszenia Ewangelii, redefinicję pojęcia ewangelizacji. Apostoł Paweł podkreśla w , że nasza służba zawsze ma być rozumna. A jeśli rozumna, to także w naszym głoszeniu Ewangelii powinniśmy mieć jasny obraz tego, co głosimy, komu, dlaczego i w jaki sposób. Jeśli chcemy ogłaszać Chrystusa ludziom, którzy tę wiarę odrzucili, należałoby być może odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dotychczasowy przekaz "nie chwycił". Czy przyczyny, dla których odwrót od chrześcijaństwa przybiera obecnie tak masową postać, to coś, na co nasze głoszenie może wskazać antidotum? Bez postawienia diagnozy sytuacji nie zastosujemy odpowiednich środków i trudno będzie stwierdzić, że nasze głoszenie rzeczywiście jest rozumne.

Zakres działania ewangelizacji

Ewangelista ma określone pole działania. Może powiadamiać niepoinformowanych, że jest coś takiego, jak zbawienie w Chrystusie i może tych, którzy manifestują wiarę w Chrystusa, nauczać podstaw nauki Biblijnej, w tym szczególnie zasad etycznych. Po drodze dzieją się jednak rzeczy, na które głoszący nie ma wpływu. Osoba musi podjąć zmianę myślenia i odrzucić dotychczasowy sposób postępowania. Bóg w każdym przypadku ocenia, czy wiara człowieka podejmującego zmianę jest odpowiednia w kierunku usprawiedliwienia. Jeśli tak, rozpoczyna się proces usprawiedliwienia, tzn. kierowania wierzącego Bożym duchem i opatrznością w stronę coraz dalej idącej reformy charakteru według Bożych zasad (). I tutaj ponownie jest miejsce dla ewangelisty i w coraz większym stopniu, dla nauczyciela Słowa Bożego.

Głosiciel Słowa Bożego nie jest w stanie sprawić w kimś pokuty. Nigdzie w Nowym Testamencie pokuta nie występuje w stronie biernej. Zawsze tym, który podejmuje pokutę, jest człowiek pokutujący. Nie da się 'wygenerować' pokuty z zewnątrz. Możemy nawracać do Chrystusa (nawracać, czyli prowadzić do poznania zasad Biblijnych), ale tylko tych, którzy podejmują pokutę. Bez tego elementu całe godziny spędzone na kazaniach będą bezwartościowe. Warto mieć tę naukę na uwadze, żebyśmy w przesadzonej gorliwości nie przypisywali sobie większej roli, niż faktycznie posiadamy. Poza tym, dobra znajomość nauki o powołaniu będzie dla głoszących nieocenioną pomocą w rozsądzaniu, jakie działania będą stanowiły 'rozumną służbę', a jakie będą przejawem 'gorliwości dla Boga, ale nie według poznania' (Rzym. 10:2 UBG).

Wielokrotne 'nachodzenie' tych samych osób nie spowoduje, że ktoś się w końcu 'ugnie' i zacznie pokutować. Stąd forma "ogłoś"; człowiek pokutujący musi mieć wiedzę, że istnieje Chrystus, bo inaczej nie uwierzy i jego zmiana myślenia nie przerodzi się w pokutę w sensie Biblijnym (Rzym. 10:14). Ale wystarczy, że tę wiedzę zdobędzie raz i będzie mógł się do niej zwrócić wtedy, kiedy przyjdzie właściwy moment. Rozsyłając apostołów do służby ewangelizacyjnej, nasz Pan dał im wyraźne wskazówki: po pierwsze, zawsze wywiedzieć się w danej miejscowości, kto jest godzien - kto może mieć odpowiednią dyspozycję duchową do przyjęcia Ewangelii. Po drugie, nie przekonywać tych, którzy nie chcą słuchać, ale iść dalej (Mt. 10:11-14). Ten sposób postępowania przyjął nasz Pan mimo tego, że rozmawiał z narodem wybranym, potomkami Abrahama, do których Ewangelia była skierowana w pierwszej kolejności (Mt. 10:5,6). Tym bardziej powinniśmy wziąć tę naukę pod uwagę, podejmując działalność ewangelizacyjną względem 'dziczki oliwnej' spoza Izraela ().

Obowiązki Kościoła względem prawdy

Poza tym: nie każdy musi być ewangelistą. Apostoł Paweł pisze, że Bóg dał przez Jezusa Chrystusa "apostołów, proroków, ewangelistów, pasterzy oraz nauczycieli" (Ef. 4:11 NBG). Zadaniem ewangelistów jest szczególnie praca z niewierzącymi, ale już praca proroków, pasterzy i nauczycieli szczególnie jest adresowana do wierzących. Podobnie w 1 Kor. 12:12-30 apostoł uczy, że jest jedno, ale członki w Ciele różne. "I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?" (1 Kor. 12:28-30 BT). Odpowiedź brzmi: NIE.

Wszyscy, którzy zostali uczynieni członkami Kościoła według otrzymanego ducha poświęcenia, mają obowiązek względem prawdy. Apostoł Piotr nie pozostawia wątpliwości, że celem Kościoła jest, "abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do swej cudownej światłości" (1 Pt. 2:9 UBG). To rozgłaszanie może jednak być realizowane na dziesiątki różnych sposobów. Nawet nasze zachowanie z dnia na dzień może być świadectwem, jeśli sprowokuje w obserwatorach refleksję. Nie istnieje gotowa recepta, która będzie prawdziwa dla wszystkich poświęconych, bo choć mamy tego samego ducha, różne są możliwości, różne zdolności i różne okoliczności. Jeśli nasza służba ma być rozumna, warto poświęcić trochę czasu na zaplanowanie jej zgodnie z kierunkami, w jakich możemy skutecznie działać i czerpać radość z ogłaszania cnót naszego Boga.

Na koniec komentarza coś, co może zabrzmieć banalnie, ale jest prostym wskaźnikiem pokazującym, czy w naszym poświęceniu jesteśmy na właściwej drodze, a mianowicie radość. Apostoł Paweł wymienia radość jako drugi owoc ducha zaraz po miłości agape (). W apostoł definiuje tę radość jako entuzjazm motywujący do działania. Jeśli tego nie ma w naszej służbie ewangelizacji - jeśli głosimy Ewangelię z obawy przed Boskim potępieniem, z poczucia obowiązku bądź dlatego, ktoś tego od nas oczekuje - to jest kierunek, który nie ma większej wartości. Być może spowodujemy, że ktoś usłyszy kilka słów więcej o Chrystusie, ale w głosicielu 'z przymusu' narastać będzie frustracja i zmęczenie, które nie służą zbliżeniu do Pana.


Słowa kluczowe: 2 Tm. 4:2, głoszenie Ewangelii, ewangelizacja
 
Przekłady wykorzystane w komentarzu Biblijnym:
NBG - Nowa Biblia Gdańska
UBG - Uwspółcześniona Biblia Gdańska
BT - Biblia Tysiąclecia
 
Data publikacji:
Ostatnia aktualizacja: 09-03-2021


komentarzbiblijny.pl